Sytuacja w Europie i na świecie staje się naprawdę nerwowa. Władze wszystkich krajów zgadzają się, że sprawa jest poważna, a kwarantanna i kwestie ograniczania wszelkich swobód obywatelskich konieczne, do opanowania globalnej epidemii.
Tymczasem największe autorytety świata nauki coraz szerzej podnoszą głosy, że działania te są przesadzone, nie mają wpływu na umieralność, a wręcz są szkodliwe dla ludzi.
Sucharit Bhakdi, lekarz chorób zakaźnych i mikrobiolog, profesor Uniwersytetu Johannesa Gutenberga w Moguncji, który od 22 lat kieruje Instytutem Mikrobiologii Medycznej i Higieny. W wywiadzie wyjaśnił, że koronawirusy są przyczyną powszechnych chorób układu oddechowego, ale w większości przypadków infekcja nie powoduje objawów. W większości przypadków tylko osoby starsze mają objawy choroby.
Profesor powiedział, że szacowany wskaźnik śmiertelności – 4, 5 lub nawet 6 procent – to absolutna nieprawda. „W Korei Południowej zmarł jeden procent pacjentów”, powiedział.
Tego samego zdania jest jeden z najbardziej szanowanych znawców chorób zakaźnych – francuski profesor Didier Raoult. To nie jest tylko „francuski lekarz” czy „poważny naukowiec”, ale światowy specjalista od chorób zakaźnych.
prof Didier Raoul tak mówi o tej kwestii:
– Wydaje się, że regularna śmiertelność we Francji nie wzrasta. Wiemy, że występuje zwiększona sezonowa śmiertelność, z powodu chorób wirusowych. Dawniej nazywalismy to „grypą”, co reprezentuje wszelkie przyczyny śmiertelności związane z chorobami wirusowymi, w tym wywołane powikłaniami antybiotykoterapii. Na przykład w Marsylii wystąpiły 4 zgony, ale tylko jeden był związany z nowym chińskim szczepem COVID-19. Pozostała trójka zmarła z powodu powikłań ze strony starych, stale krążących koronawirusów.
Żeby doszło do zaburzeń cykliczności wykresów danych na temat śmiertelności musiałoby nastąpić 10 000 zgonów więcej. My po prostu lepiej identyfikujemy przyczynę i powody, z których ludzie umierają.
Mamy oczywiście wzrost zachorowań na dany wirus, ale nie stoimy w obliczu katastrofy, a podjęto środki, które byłyby uzasadnione w obliczu ataku atomowego.
– Izolacja przez japońskie władze liniowca Ocean Princess z emerytowanym francuskim licznikiem bez cienia politycznej poprawności nazywa „szaleństwem”. Jednak to szaleństwo dostarczyło najbardziej odpowiednich danych na temat faktycznej zakaźności i śmiertelności chińskiego koronawirusa.
Na statku było 3700 osób, głównie starszych. 700 z nich zachorowało, a 7 zmarło. Oznacza to, że w populacji o najwyższym ryzyku śmiertelność wyniosła 1%. „Więc musimy przestać straszyć ludzi”.
– „Gdy testujesz tylko tych, którzy są na oddziale intensywnej opieki i instruujesz wszystkich chorych, aby pozostali w domu, powstaje wizja ciężkości choroby, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą powagą choroby”.
– „Nie widzę żadnych oznak szczególnie zwiększonej śmiertelności. Nie widzę wpływu na ogólną śmiertelność w kraju. Uważam, że musimy zachować spokój i robić to, co zwykle robi się z infekcjami ogólnie: diagnoza i leczenie tych, którzy choruja poważnie”.
– Trzy kraje, w których sytuacja nie jest kontrolowana: Włochy, Francja i Hiszpania. Nie są wzorem do naśladowania.
Włoskie środki kwarantanny nie zapobiegają rozprzestrzenianiu się choroby. To samo dotyczy Francji i Hiszpanii.
I to są trzy kraje, które postanowiły postawić na pierwszym miejscu środki kwarantanny. Oni nie kontrolują sytuacji, bo izolują wszystkich zamiast przede wszystkim testować. Mówią ludziom zostań w domu, a jak będziesz poważnie chory, wtedy się zgłoś na OIOM.
Nie da się izolować całego społeczeństwa, a jak odizolować chorych jeśli się ich nie zdiagnozuje? Nie jesteśmy w XIX wieku. Żyjemy w XXI, dziś diagnozujemy ludzi i ich leczymy, to jest medycyna.
Teraz warto zadać sobie pytanie, czy nadszedł czas, aby zrewidować to podejście i zacząć robić to, co się robi w Korei:
zwiększać testy, leczyć ludzi i izolować tylko tych zarażonych, dopóki są zakaźni. I skrócić ten okres. I nie należy ich izolować przez 20 dni, jeśli mają już ujemny wynik testu w dniu 5! „ Taka postawa nie wynika z nauki, to science fiction… lub czary ”.
Sucharit Bhakdi niemiecki profesor to potwierdza: W rzeczywistości wskaźnik umieralności jest dużo niższy, ponieważ trudno jest powiedzieć, czy pacjent zmarł z powodu wirusa lub złego stanu ogólnego, wcześniej istniejących chorób, takich jak astma lub zapalenie płuc. Ta niepewność może wyjaśniać, dlaczego w północnych Włoszech i Chinach jest stosunkowo wielu zmarłych pacjentów z koronawirusem.
– Co łączy Północne Włochy i Chiny?
– Poważne zanieczyszczenie powietrza. Północne Włochy – to Chiny w Europie. Płuca miejscowej ludności bardzo ucierpiały w ostatnich dziesięcioleciach.
Nadzwyczajne środki zapobiegające dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa są po prostu bez znaczenia. „99,5 procent osób zarażonych nie ma żadnych objawów choroby lub ma łagodne objawy ” – powiedział Bhakdi.
Podkreślił, że z tego powodu nazywanie ich „pacjentami” jest błędne i niebezpieczne. „Zarażenie nie oznacza zachorowania” – powiedział dr Bhakdi.
Władze niemieckie oczekują najgorszego scenariusza – miliona przypadków i 3000 zgonów w ciągu 100 dni. „ To oznacza 30 zgonów dziennie ”, powiedział Bhakdi. „30 zgonów dziennie wydaje się bardzo dużo, ale każdego dnia w Niemczech umiera 2200 osób w wieku 65 lat lub starszych”. Nie zdajemy sobie sprawy, że 20, 30, 40 lub 100 pacjentów z koronawirusem umiera już codziennie.
Według profesora błędnie używa się sformułowania „śmierć z powodu koronawirusa”, ponieważ wirusy zwykle nie są ostateczną przyczyną śmierci. W bardzo wielu przypadkach koronawirus mógł być obecny, ale nie był ani bezpośrednią, ani nawet pośrednia przyczyną śmierci.
Uważa, że ekstremalne środki w postaci kwarantanny, zamykania granic i wszelkich skupisk są groteskowe, absurdalne i bardzo niebezpieczne.
„Zmniejszamy średnią długość życia milionów ludzi, a niszczycielski wpływ na globalną gospodarkę stanowi zagrożenie dla niezliczonych ludzi”.
„Wszystkie te działania prowadzą do samozagłady i zbiorowego samobójstwa ”, podsumował Bhakdi.
Wywiad z profesorem Suharit Bhakdi, patrz poniżej (w języku niemieckim):
Wypowiedź francuskiego profesora Didiera Raoulta
Obaj lekarze uważają, że badanie ludzi i izolowanie tylko tych, którzy mogą zakażać jest tańsze i o wiele bardziej skuteczne niż paraliż całego kraju i konsekwencje psychologiczno-ekonomiczne jakie może przynieć wielotygodniowa kwarantanna.