Rodzicom wydawało się, że to nic poważnego. Lekarze osłupieli gdy zobaczyli ciało dziecka.

Rodzice żyją w wiecznym dylemacie czy objawy choroby to zwykła infekcja czy coś poważnego. Na ogół okazuje się, że do to błahostka i nie ma się czym martwić ale czasami nie wzbudzający specjalnego niepokoju objaw może okazać się czymś śmiertelnie groźnym.

Tak było w przypadku młodych rodziców z Australii, których synek zachorował jak się początkowo wydawało na zapalenie ucha. Infekcja jednak nie ustępowała a dołączyły do niej inne objawy.

Na ustach chłopca pojawiły się dziwne plamy, z każdą chwilą rozprzestrzeniające się na całe ciało.

Po dotarciu do szpitala i wykonaniu badań lekarze ustalają, że objawy te wywołało zakażenie meningokokami.

Leczenie chłopca było niezwykle kosztowne i długie ale dzięki uporowi lekarzy i rodziców, którzy za pośrednictwem fundacji zgromadzili środki na leczenie i ludzi, którzy wsparli ich finansowo stan chłopca szybko się poprawił.