Uczono nas, że starszym ludziom należy się szacunek, wyrozumiałość. O dobrym wychowaniu świadczy pomoc starszej osobie, jak choćby ustąpienie miejsca w środkach komunikacji publicznej. Nie oznacza to jednak, że osoby starsze nie mają żadnych powinności i mogą pozwalać sobie na wszystko…
Pani Kasia jeżdziła autobusem linii 22 z dzieckiem na rutynowe badania kontrolne. Zawsze była to dla niej nie lada wyprawa. Musiała radzić sobie z dzieckiem, wózkiem i tłokiem, ponieważ zazwyczaj musiała jechać w godzinach szczytu. Kiedy wreszcie wsiadała do autobusu, odczuwała ulgę, ale nie tym razem. Zaraz po tym jak z trudem „zapakowała” się do autobusu, jej synek zaczął płakać. Wtedy wydarzyła się ta nieprzyjemna sytuacja, o której potem napisała na swoim profilu na Facebooku:
Chyba żadna mama nie lubi, gdy jej dziecko zaczyna płakać w miejscu publicznym, bo wtedy wpadamy w panikę i stresujemy się, że nie uda nam się uspokoić dziecka odpowiednio szybko. Ja niestety miałam w związku z tym bardzo niemiłe przeżycie. Jechałam do lekarza autobusem, gdy mój Filip zaczął płakać, ale to tak głośno i rozpaczliwie, jakby coś się działo okropnego. Wzięłam go na ręce, przepraszając wszystkich dookoła. Starałam się zrobić wszystko, aby tylko nie płakał. Nie dawałam sobie rady i było mi tak głupio… I wtedy się zaczęło.
Odezwała się nagle kobieta, która mogła być w wieku mojej babci. I na głos zaczęła mówić: „Tak nie może być, że człowiek spokojnie chce jechać w autobusie, a tu jakieś bachory się wydzierają. Jak się nie umie zapanować nad dzieckiem, to nie powinno się z nim wychodzić”.
Do oczu napłynęły mi łzy. Niektórzy się za mną wstawili, ale ta kobieta miała także swoich sprzymierzeńców. Co chwilę mi coś dogryzała, mówiąc, że nie powinnam mieć dzieci. W końcu podeszła do kierowcy i powiedziała, że tak być nie może, że podróżni oczekują spokojnej jazdy, a nie takiej w krzyku. I wiecie co się stało?
Kierowca zatrzymał autobus i kazał mi wysiąść!
Z dzieckiem, z którym jechałam do lekarza, jakieś 8 przystanków od przychodni. Nie mieści mi się to w głowie. Autobusami jeżdżą pijacy, którzy śmierdzą, łobuzy, a wyproszono samotną matkę z dzieckiem. Na tym polega człowieczeństwo i empatia?
Czy to nie smutne, że starsze osoby, z własnym bagażem doświadczeń, które powinny, aż nadto rozumieć takie sytuacje, potrafią tak się zachować?