Nawet jeśli naprawdę nie chcesz zimą otwierać okien, powinieneś to robić codziennie.
Regularne wietrzenie pomieszczeń w czasie zimy i panujących zachorowań wirusowych to jedna z głównych zasad profilaktyki infekcji. Jest to tym bardziej istotne, gdy jeden z członków rodziny jest chory.
Dlatego mimo zimy i mrozu lekarze są pewni – trzeba wietrzyć!
Zasada 5×5
Jeśli wiosną i latem można wietrzyć pomieszczenie przez długi czas, albo niemal wcale nie zamykać okien, to zimą taka taktyka jest niemożliwa. W 15 minut można tak wychłodzić mieszkanie, aby potem długo się nagrzewało.
Dlatego tak zwana wentylacja przerywana zgodnie z zasadą „5×5” jest na zimę najbardziej odpowiednia. Zwłaszcza jeśli cały dzień spędzasz w pomieszczeniu, rzadko wychodzisz na zewnątrz lub ktoś w domu jest chory.
Wentylacja przerywana polega na otwieraniu okna kilka razy dziennie na kilka minut. Warto też przy tej okazji zorganizować wentylację krzyżową, otwierając przeciwległe okna. Zasadę wietrzenia zimą można podsumować formułą „pięć na pięć”. Czyli wentyluj pięć razy dziennie przez pięć minut. W przypadku gdy większość czasu nie ma nikogo w domu, wystarczy opcja 3×5. Wówczas wietrz rano po przebudzeniu, wieczorem po powrocie z pracy, a ostatni raz – przed pójściem spać.
To jest tak ważne, że warto ustawić sobie przypomnienie o otwarciu okien co kilka godzin.
Optymalna wilgotność
Wietrzenie nawet częstsze jest konieczne, jeśli wilgotność w pomieszczeniu jest wysoka – powyżej 60%, ostrzegają eksperci. Bez niego pleśnie i roztocza zaczną się namnażać.
Gdy wilgotność powietrza w pomieszczeniu mieści się w zakresie optymalnym 40-60%, wtedy przenoszenie wirusów przez unoszące się w powietrzu kropelki maleje. Wirusy osadzają się na powierzchni i nie mogą poruszać się wraz z przepływem powietrza. Gdy wilgotność względna powietrza spada poniżej 40%, ryzyko zarażenia wirusem wzrasta, ponieważ zmniejsza się wilgotność błon śluzowych oczu i jamy nosowej, w wyniku czego wirusy osadzają się na błonie śluzowej.