Zamykają żywe zwierzęta w plastikowe woreczki. Ludzie kupują je jako breloczki

Ludzie lubią gadżety i ozdoby. Nawet breloczek do kluczy ma być wyjątkowy. Jednak zgodzicie sie chyba, że breloczek z żywym zwierzęciem brzmi jak ponury żart.

To nie mieści się w pojmowaniu rzeczywistości normalnego człowieka, a jednak przemysł kwitnie, a tak przerażające gadżety mają wierne grono nabywców.

To kolejny dowód na to, że świat oszalał i stanął na głowie, a ludzka pazerność nie zna granic.

Każdy z nas ma pęk kluczy. Jednym wystarczy metalowe kółko, inni chcą odróżniać swoje klucze smyczą lub brelokiem. Nie każdemu chodzi tu wyłącznie o praktyczną stronę. Niektórzy lubią mieć breloczek ozdobny, a nawet wyjątkowy, drogi czy oryginalny.

I nie wystarczy im spersonalizowany breloczek z imieniem, pamiątka z podróży, czy maskotka. Modne stały się breloki z żywymi zwierzętami…

Na zdjęciu przykład żywych żółwi zamkniętych w woreczkach. Ale nie tylko one są tak wykorzystywane. Oprócz żółwi do breloczków trafiają także salamandry.

Pomysł narodził się w Chinach i stamtąd też pochodzą te koszmarne gadżety. Producent twierdzi, że zwierzę przebywa w wodzie „bogatej w składniki odżywcze”, w ten sposób starając się odeprzeć ataki obrońców praw zwierząt.

Ten żółw usiłuje poruszać się w tej skrajnie ciasnej przestrzeni. Taki żywy brelok kosztuje zaledwie 1,5 dolara. Kupujący są informowani, że zwierzę
umieszczone jest w wodzie, która zawiera skrystalizowany tlen i inne składniki odżywcze niezbędne do życia, dlatego jest w stanie przetrwać dłuższy okres czasu, nie informują ile.

Eksperci twierdzą, że to niemożliwe aby zwierzęta były w stanie przetrwać długo w takich warunkach.

„Brak żywności i zmniejszone stężenie tlenu w obrębie zarówno wody, jak i niewielka ilość powietrza w plastikowych woreczkach powoduje, że zwierzęta umierają w stosunkowo krótkim okresie czasu od chwili kiedy woreczek zostanie uszczelniony”, powiedział David Neale, dyrektor Animals Asia.

Przyszłoby Wam do głowy coś podobnego?