Zatrzymała się w hotelu w Karpaczu. Gdy zobaczyła pozycję na rachunku stanęła jak wryta

Po miłym pobycie w hotelu Green Mountain pani Agnieszka płaciła rachunek w recepcji.

Po uiszczeniu opłaty, po wyjściu zerknęła na pparagon i stanęła jak wryta.

Oprócz opłaty za pokój w drugiej pozycji była dopłata za tak zwaną dostawkę, czyli miejsce dla dziecka w pokoju. Tyle, że tak pozycja widniała na paragonie pod nazwą: „dopłata za bachora”.

Pani Agnieszka opublikowała paragon, z podpisem:

Paragon za pobyt córki.
Brak mi słów…
#greenmountainhotel — w miejscu: Green Mountain Hotel

Pod wpisem zawrzało. Rozpisali się oburzeni rodzice, choć nie brakowało i takich, którzy uznali, że to żart, a pani Agnieszce brak dystansu… Nie obyło sie też bez głosów, że „bachor” to nie obraźliwe okreslenie i takich, że hotel po prostu nazwał dziecko po imieniu…

Sprawę dość obszernie opisały media.

Po kilku godzinach temat dotarł do samego hotelu, który dość szybko zdecydował się opublikować odpowiedź na zarzuty.

Hotel za sprawę przeprosił, a nawet zaoferował zadośćuczunienie za przykre doświadczenie. Według menedżera hotelu to był „komentarz pracownika”.

Czy Waszym zdaniem to wystarczające wytłumaczenie ze strony pięciogwiazdkowego hotelu?

Zdjęcie tytułowe:Agnieszka B-k/facebook.com