Kiedy spotykamy tę jedyną, naszą połówkę staramy się ze wszystkich sił. Potem staramy się mniej, a czasem to jedno stara się za dwoje.
Pojawia się kryzys, niezrozumienie i związek rozpada choć mógł trwać, gdyby wraz ze zmianami w życiu zmieniało się podejście do wartości i priorytetów.
Pewien mężczyzna postanowił podzielić się historią, która może być dla kogoś ostrzeżeniem.
„Rok temu zostawiłem żonę. Była gruba, jej ciało nie było już tak jędrne jak kiedyś, miała cellulit, rozstępy i obwisły brzuch. Nie przejmowała się również makijażem i fryzurą. Stare i powyciągane dresy, stanowiły jej normalny ubiór.
Nie malowała paznokci, nie goliła nóg, a brwi zrosły tak, że… koszmar… Wszystko to spowodowało, że przestała mnie pociągać i przestałem widzieć w niej kobietę, w której się zakochałem.
Opuściłem ją, bo nie mogłem znieść jej wyglądu.
Dziś mija rok odkąd widziałem ją po raz ostatni. Zobaczyłem na ulicy szczupłą, piękną i zadbaną kobietę, zagadnąłem do niej i przeżyłem szok. To moja była żona.
Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama kobieta, matka trojga naszych dzieci.
Gdy potem to przemyślałem, przyznałem sam przed sobą, że to jak wyglądała w dużej mierze zależało właśnie ode mnie. Skąd mogła mieć czas na siłownię, fryzjera czy kosmetyczkę skoro cały swój czas poświęcała dla mnie i dzieci. O sobie nie myślała wcale. Dla niej, jej potrzeby zeszły na dalszy plan A przy tym paradoksalnie wydawała się szczęśliwa, mimo wyczerpania. Ta kobieta swoje zewnętrzne piękno zamieniła na to prawdziwe.
Miałem wspaniałą rodzinę i piękną żonę, ale byłem ślepy, wcale tego nie dostrzegałem, nie mówiąc o docenianiu.
Ale to docenił ktoś inny. Ktoś kto zajął moje miejsce, ale nie jest takim samym idiotą jak ja. On ją wspiera, pomaga. Zostawia jej czas by mogła być i czuć się kobietą.
Za późno to pojąłem. Dlatego piszę to, bo może ktoś inny zrozumie zanim popełni ten sam błąd.
Tylko traktowanie drugiego człowieka jak partnera sprawi, że związek będzie szczęśliwy i trwały. Jeśli zrobisz z żony służącą nie oczekuj, że będzie kochanką…”