„Dla niej nie istnieje pukanie”. Magda ma dość swojej teściowej, która wchodzi do pokoju kiedy chce

Mieszkanie z rodzicami czy teściami ma pewne zalety. Z pewnością jest tańsze i niestety często bywa, że jest to jedyna rozsądna opcja.

Ale minusów jest chyba więcej, więc żeby wspólne gospodarstwo domowe było harmonijne i w miarę zgodne, wszyscy muszą pójść na pewne kompromisy i szanować swoją prywatność. Przy braku dobrej woli taka koegzystencja zamienia się w pasmo udręk i konfliktów.

Magda w liście do redakcji kobieta.wp.pl opisała swoje doświadczenie z mieszkania z rodzicami swojego partnera.

Sytuacja młodych ludzi

„Jesteśmy młodzi, ja ledwo po studiach, on jeszcze w trakcie. Niedawno, bo niecałe 2 miesiące temu urodził nam się syn. Ze względu na naszą sytuację i to, że nie stać nas na razie, by wynająć jakieś mieszkanie, byliśmy zmuszeni zamieszkać z jego rodzicami. I tu rodzi się problem. Mamy jeden dość spory pokój dla nas przeznaczony i tam też stoi łóżeczko naszego synka. Tylko, że ten pokój, który powinien być naszą oazą, w którym powinniśmy mieć w końcu trochę prywatności, dzięki naszemu kochanemu maluchowi stał się pokojem, gdzie mama partnera sobie dosłownie wchodzi i wychodzi, kiedy jej się podoba.

„Dla niej nie istnieje coś takiego jak pukanie. Prosiłam o wyrozumiałość, kłóciłam się, wywalczyłam, że puka. Niewiele mi to dało, bo po tym jak stuknie w drzwi i tak wchodzi od razu bez zaproszenia.

Kolejna sprawa: nasz syn. Ona kompletnie nie rozumie tego, że to my jesteśmy jego rodzicami a z dziadkami czy z jednej, czy to z drugiej strony dziecko się widuje maksymalnie 3 razy w tygodniu. Nie, ona za każdym razem jak słyszy, że mały wstał już wkracza do akcji i ma gdzieś protesty i to, że kolejny raz robi coś, czego miała nie robić.

Moją mamę bym wywaliła bez słowa, bo ile można tłumaczyć?!

Potrzeba prywatności

Zawsze wydawało mi się, że ludzi się słucha i respektuje, gdy o coś proszą, lub ewentuanie przekonuje do własnej racji. Ona słucha i robi swoje, totalnie mnie olewając. A jak dochodzi do konfrontacji to się wygraża, że mi życie da jeszcze po du.ie i będę jeszcze wspominała jak mam dobrze i wygodne, jak będę bez pomocy musiała sobie radzić ze wszystkim. I że się czepiam nie wiadomo o co.

Raz mi powiedziała, żebym sobie lokaja zatrudniła przy drzwiach, to będzie ją specjalnie anonsować.

Nie możemy pobyć w spokoju sami z własnym dzieckiem, bo ona przybiega, bo ‚wnusio wstał’. Podobnie olewa sprawę jak mówimy, że zaraz go kładziemy spać, to samo. Sterczy nad dzieckiem i rozbudza go, a później mówi: widzicie on nie chce spać.

Nie zachowuje się jak normalna, zdrowo myśląca babcia, tylko na siłę próbuje być drugą matką dla naszego dziecka, doprowadzając nas przy tym do szału, bo nie możemy mieć nawet chwili własnego życia. Próbuje tak zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia, że nie było jej przy własnym synu, bo ona siedziała zagranicą. Jeżeli tłumaczysz coś komuś i to w miarę logicznie, to chyba powinien zrozumieć i uszanować Twoja wolę. Czy jej nie przeszkadza, że mogłabym być na przykład nago?

Drastyczne środki

Zrezygnowana Magda w akcie desperacji zamontowała w drzwiach zamek, aby móc zyskać choć odrobinę prywatności…

To oczywiście narodziło nowe konflikty i póki co nie ma się ku lepszemu.

Internauci stanęli murem po stronie młodych ludzi:

„Chwilę, bo ja tu czegoś nie rozumiem. To co, że jak mieszkanie nie jest, ich to szacunek i prywatność im się nie należy? To można ich traktować jak ścierki? No ludzie, opanujcie się. Bez przesady. Rozumiem, gdyby młoda chodziła i chciała rządzić po swojemu. Ale ona chce mieć tylko odrobinę prywatności w swoim pokoju. Wy też tak gości do sypialni zapraszacie? Może jeszcze do toalety z teściową ma chodzić, bo to teściowej dom i musi jej papier toaletowy wydzielać?”

Jak oceniacie zachowanie teściowej? Czy dziewczyna ma prawo oczekiwać poszanowania prywatności mimo, że nie jest u siebie?

Jakie są Wasze doświadczenia z mieszkania z rodzicami?