Na szczęście coraz więcej wokół nas ludzi o dobrych sercach, wrażliwych na krzywdę zwierząt.
W Evans Creek w USA, po okolicy błąkał się bezdomny i zaniedbany pies. Wśród ludzi, którym nieobojętny jest los zwierząt, szybko rozeszła się wiadomość o potrzebującym pomocy psiaku. Ci, którzy postanowili mu pomóc natrafili jednak na trudny do pokonania problem.
Psiak potwornie bał się ludzi.
Musiała go spotkać wielka krzywda ze strony człowieka…
Wiele osób rozważało różne możliwości. Nikt nie chciał sprawiać mu dodatkowych stresów. Jednak powolne zbliżanie i nawoływanie nie skutkowało. Mimo, że okropnie wygłodniały, pies uciekał najdalej jak mógł od ludzi. Nazwano go Bear.
Wtedy o sprawie dowiedziała się Amanda Guarascio. Razem z przyjaciółką Dylan Parkinson postanowiły, że nie zostawią psiaka na śmierć głodową. Mimo, że od początku wiedziały, że nie będzie to łatwe i zmusi je do szukania niestandardowych rozwiązań.
Podjęły pierwszą próbę z pomocą jedzenia, ale okazało się, że w tym przypadku strach był silniejszy nawet niż głód. Jeśli wystarczająco się oddaliły, Bear wziął jedzenie, ale zmniejszyć dystansu nie pozwalał.
Wtedy już wiedziały, że będą musiały być bardziej kreatywne jeśli chcą mu pomóc.
Następnego dnia wróciły z nowym planem.
Amanda położyła się nieruchomo na ziemi. Wymagało to od niej ogromnych pokładów cierpliwości ale opłaciło się. Bear wyszedł z lasu i bardzo ostrożnie zaczął ją obwąchiwać.
Bojąc się go wystraszyć, dziewczyna leżała nieruchomo, nie zmieniając pozycji przez 20 kolejnych minut. Pies wreszcie stracił zainteresowanie i odszedł. Znał już jej zapach i nie kojarzył go z zagrożeniem.
Zmarznięta i zmęczona ogrzała się w samochodzie, ale nie chciała się poddawać i postanowiła kontynuować akcję.
Ponownie położyła się i czekała. Tym razem szybciej niż poprzednio Bear wyszedł i podszedł do niej. Wtedy zaczęła się ostrożnie poruszać. Bear zdenerwował się i zaczął warczeć. Odszedł na kilka kroków, ale gdy ponownie znieruchomiała, uspokajał się i wracał.
Powtórzyło się to kilkakrotnie. Aż wreszcie, za którymś razem, na delikatny ruch Amandy Bear nie zawarczał.
Dziewczyna wciągnęła do niego rękę i delikatnie pogłaskała.
Zrobiło się już ciemno i bardzo zimno. Dziewczyny nie chciały zmarnować całego wysiłku, więc postanowiły nie posuwać się dalej, w obawie utraty wątłego zaufania, które właśnie udało im się zbudować.
Postanowiły zostawić go i wrócić rano.
Najwcześniej jak to możliwe, wróciły w to samo miejsce. I wtedy wydarzyło się coś niesamowitego.
Bear wybiegł merdając ogonem!
Wyraźnie cieszył się ze spotkania. Pozwolił się nakarmić, głaskać i bawić. Dziewczyny spędziły z nim kilka godzin, zanim postanowiły spróbować zabrać go ze sobą.
Wtedy stało się coś zadziwiającego!
Bear położył się nieruchomo i nie zamierzał iść.
Z początku Amanda sądziła, że w ten sposób protestuje przed próbą zabrania go. Chcąc to sprawdzić odchodziły kilka kroków. Wtedy Bear podchodził i kładł się ponownie. Dając do zrozumienia, że chce z nimi być.
Amanda delikatnie wzięła go na ręce, a on nie tylko nie zaprotestował, ale polizał ją, wyraźnie dając do zrozumienia, że zgadza się na to co ona robi.
Zabrały go więc do samochodu i zawiozły prosto do weterynarza, by mógł go zbadać.
Z samochodu również nie chciał wyjść, ale gdy Amanda wzięła go na ręce jak najbardziej mu odpowiadało.
Lekarz stwierdził niedożywienie, infekcję uszu i skóry. Wymagał leczenia i troskliwej opieki. Na szczęście znalazł się wśród ludzi, którym bardzo zależało na jego zdrowiu fizycznym i dobrym samopoczuciu.
W dobrych warunkach odzyskał zaufanie do ludzi i stał się przyjaznym i wesołym psiakiem.
Zabawa w leżenie nieruchomo, nie wiedzieć czemu, stała się jego ulubioną.
Nie byłoby to możliwe bez niesłychanego zaangażowania dwóch dziewczyn. Miłośniczek psów i działaczek na rzecz zwierząt. Brawo dla nich!
Świat byłby zupełnie innym, znacznie gorszym miejscem, bez takich ludzi jak one.
Udostępnij jeśli się z tym zgadzasz!