Czasami problemy życiowe nakładają się na nas jeden za drugim. I wydaje nam się, że wszelkie próby zaradzenia tej sytuacji prowadzą do jeszcze większych problemów.
Dlatego większość ludzi jest przyzwyczajona do obwiniania świata za swoje nieszczęścia – łatwiej jest winić kogoś niż siebie.
Jednak obwinianie nigdy nie uszczęśliwiła nikogo. To uczucie wydaje się ściskać człowieka w uścisku, „ssać” wszystkie jego siły i nie pozwalać na rozwiązanie jego problemów.
Tak więc uważamy, że obwinianie samo w sobie stanowi poważny problem. Musisz poradzić sobie z tym uczuciem. Ale jak? – zapytasz.
Na początek musisz zrozumieć, dlaczego ludzie szukają winnych. Nie winisz psa za to, że szczeka, ani kot za to, że się łasi.
Dlaczego więc obwiniasz ludzi za to, że sa jacy są?
To tylko twoje nieuzasadnione oczekiwania, nic więcej. To ty pokładasz nadzieje w ludziach, którzy ich nie spełniają.
Chcesz, aby twoja żona zrozumiała, że jesteś zmęczona w pracy i nie możesz teraz naprawić tego krzesła… A zamiast tego robi awanturę, ponieważ jest zepsute od od sześciu miesięcy.
Ważne jest dla ciebie, aby mąż zawsze pamiętał o waszej rocznicy … I winisz go, gdy nie otrzymasz od niego prezentu z tej okazji.
Oczekujesz zrozumienia i porady od swoich rodziców, kiedy powiesz im o trudnościach z wychowaniem dzieci … Zamiast tego
wzruszają ramionami i deklarują, że jesteś winny wszystkiego i że byłeś taki sam i przysparzałeś im zmartwień.
Liczysz na pomoc przyjaciół, a oni swyerdzają, że twoje problemy są nonsensowne w porównaniu do ich własnych.
Oczekujesz, że dzieci będą wdzięczne za twój wysiłek i miłość, a otrzymujesz nowe wygłupy, zachcianki i wyrzuty.
Frustracja z nieuzasadnionych nadziei towarzyszy w życiu każdemu człowiekowi.
Ponadto, im bardziej liczysz na kogoś, tym bardziej odczuwasz ból. Im jaśniej wyobrażasz sobie reakcję drugiej osoby, tym bardziej będziesz rozczarowany, jeśli nie zrobi tego, co sobie wyobrażałeś.
I jest na to racjonalne wytłumaczenie: od dzieciństwa uczono nas, że zawsze jesteśmy czemuś winni, że ciągle mamy zaspokajać czyjeś oczekiwania.
Jako dzieci mielismy dobrze się zachowywać, być posłusznymi rodzicom i uczyć się „doskonale”.
Z czasem dodano nam się inne obowiązki: kobieta powinna wyjść za mąż i mieć dzieci, a mężczyzna powinien znaleźć dobrą pracę i zarobić dużo pieniędzy.
A kiedy masz dzieci, powinny być posłuszne, wykształcone i porządne…
I tych „musisz”, z każdym rokiem przybywa.
A wraz z wiekiem ludzie zaczynają myślec, że teraz oni będą „oczekiwać”.
Tak powstają nieuzasadnione oczekiwania.
„PONIEWAŻ WSZYSTKO ZAWDZIĘCZAM WSZYSTKIM WOKÓŁ MNIE, WSZYSCY WOKÓŁ MNIE SĄ WINNI. PRZYNAJMNIEJ DLATEGO, ŻE STARAM SIĘ ŻYĆ TYM ŻYCIEM Z GODNOŚCIĄ I SZANUJĘ INNYCH (PRZYNAJMNIEJ TAK MI SIĘ WYDAJE) ”.
A potem, gdy los decyduje inaczej, a nie tak, jak się spodziewałeś, jesteś obrażony i rozczarowany.
Faktem jest, że przyczyny niezadowolenia należy szukać nie z zewnątrz, ale od wewnątrz. Uwierz mi, nie znajdziesz nic na zewnątrz.
Kiedy szukasz na zewnątrz znajdziesz winnych zawsze. Możesz obwiniać wszystkich dookoła, mieć pretensje, obrażac się, torturować siebie i swoich bliskich.
Kiedy jesteś obrażony, chcesz, aby ktoś inny zrozumiał i rozwiązał Twój problem.
Ale to niemożliwe! Druga osoba nie może „wejść” w twoją głowę, zidentyfikować problemu, zrozumieć dlaczego odczuwasz ból i co musisz zrobić, aby go uśmierzyć.
Dlatego tylko ty i nikt inny nie może pomóc ci poradzić sobie z problemem i jego przyczyną.
Powiem to jeszcze raz:
Na własną rękę!
Oto przypowieść, która wyjaśni tę myśl lepiej niż jakiekolwiek aroganckie, puste frazesy:
KIEDY SIĘ OBRAŻASZ, RANISZ TYLKO DLATEGO, ŻE OCZEKUJESZ OD DRUGIEJ OSOBY POMOCY, KTÓREJ POTRZEBUJESZ.
„JEDEN MISTRZ DUCHOWY MIAŁ UCZNIA. PEWNEGO DNIA UCZEŃ POWIEDZIAŁ SWOJEMU NAUCZYCIELOWI:
– MISTRZU, OD DAWNA UCZĘ SIĘ OD CIEBIE I WIEM, ŻE ZROZUMIAŁEŚ BOSKĄ MĄDROŚĆ. ZAWSZE JESTEŚ SPOKOJNY, ZAWSZE MASZ DOBRY HUMOR, NIE OBRAŻASZ SIĘ, ANI NIE GNIEWASZ NA NIKOGO.
JA TEŻ CHCĘ BYĆ TAKI JAK TY. NAUCZ MNIE!
– W PORZĄDKU. PRZYNIEŚ ZIEMNIAKI I WOREK.
GDY UCZEŃ TO ZROBIŁ, NAUCZYCIEL KONTYNUOWAŁ:
– Jeśli jesteś obrażony lub zły na kogoś, wydrap jego imię na ziemniaku i wrzuć do torby.
– I CO DALEJ ROBIĆ? – ZAPYTAŁ ZDUMIONY UCZEŃ.
– ZAWSZE NOŚ PRZY SOBIE TORBĘ I RZUCAJ W NIĄ ZIEMNIAKI, GDY KTOŚ CIĘ WKURZY LUB OBRAZI.
„DOBRZE”, ODPOWIEDZIAŁ UCZEŃ.
MINĘŁO KILKA MIESIĘCY. UCZEŃ ZROBIŁ WSZYSTKO ZGODNIE Z POLECENIEM NAUCZYCIELA, WIĘC JEGO TORBA WKRÓTCE STAŁA SIĘ CIĘŻKA, A NAWET ZIEMNIAKI ZACZĘŁY GNIĆ I ŚMIERDZIEĆ. UCZEŃ NIE MÓGŁ TEGO ZNIEŚĆ I PONOWNIE PRZYSZEDŁ DO NAUCZYCIELA:
– Mistrzu, mam dość noszenia ciężkiej, śmierdzącej torby. Proszę, daj mi inne zadanie!
MĄDRY NAUCZYCIEL UŚMIECHNĄŁ SIĘ I ODPOWIEDZIAŁ:
– A CZY W SWOJEJ DUSZY NIE NOSISZ TAK ŚMIERDZĄCEGO BAGAŻU Z OBRAZY I GNIEWU NA INNYCH LUDZI?
GDY TYLKO SIĘ OBRAZISZ, CIĘŻKI KAMIEŃ OPADA NA TWOJĄ DUSZĘ I NAWET TEGO NIE ZAUWAŻASZ.
Z CZASEM LICZBA TYCH KAMIENI ROŚNIE. SKŁONNOŚĆ STAJE SIĘ NAWYKIEM, PRZYZWYCZAJENIE KSZTAŁTUJE CHARAKTER, A CHARAKTER WYTWARZA ZŁE CUCHNĄCE WADY.
A KIEDY NOSIŁEŚ TĘ TORBĘ, MOGŁEŚ ZOBACZYĆ, JAK TO NAPRAWDĘ WYGLĄDA Z ZEWNĄTRZ.
ZNIEWAGA LEŻY TYLKO W TWOJEJ GŁOWIE. UWOLNIJ GŁOWĘ OD TEJ ZGNILIZNY – A STANIESZ SIĘ SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM.
Mam nadzieję, że następnym razem, gdy pomyślisz o obrażeniu się, pomyślisz: czy potrzebuję kolejnej śmierdzącej torby ziemniaków do dźwigania?”