Młodzieży wydaje się, że jest taka dorosła. Dziewczyny ubierają kuse ubrania, pala papierosy, malują usta szminkami nawet do szkoły.
Uważają się rzecz jasna za mądrzejsze i lepsze od innych.
W pewnej szkole nastolatki upodobały sobie robienie na złość starszemu mężczyźnie pełniącemu w ich szkole funkcję sprzątacza.
Były w tym wyjątkowo perfidne. Nie dość, że podpaski i tampony rzucały na podłogę, obsikiwały deski, rzucały pety z papierosów paląc w szkolnej łazience do umywalek i ogólnie zostawiały po sobie stan, który nazwać „chlewem” stanowiłoby obrazę dla świń.
Zemsta
Sprzątanie łazienki dziewcząt zajmowało większość czasu, który pan sprzątający spędzał w pracy i nie mógł zdążyć ze wszystkimi obowiązkami.
Udał się w końcu do dyrektora szkoły naświetlić problem zanim zostanie posądzony o niewywiązywanie się ze wszystkich obowiązków.
Dyrektor natychmiast zainterweniował robiąc wykład uczennicom.
Tylko, że wywołało to skutek odwrotny od zamierzonego. A skarga tylko rozzłościła młode damy. Dziewczyny udały się do szkolnej toalety na następnej przerwie i pozostawiły ślady szminkowych pocałunków na wszystkich lustrach w łazienkach, wiedząc jak trudno i mozolnie się ją zmywa…
Sprzątacz poddał się i pluł sobie w brodę, że zadarł z dziewczynami. Teraz do wszystkich złośliwości miał jeszcze do czyszczenia ściany luster, co zajmowało dodatkowy, cenny czas.
Kiedy kolejnego dnia trudził się zmywając uszminkowane lustra zaświtał mu w głowie pewien pomysł.
Nauczka
Następnego dnia, przy wsparciu dyrektora, zgromadził w toalecie licealistki. Zaczął tłumaczyć dziewczynom, ile pracy wkłada w mycie luster. Wyjaśnił, że musi zostawać po pracy, kosztem czasu dla własnej rodziny. Plamy ze szminki trudno zetrzeć, sprzątacz jest wykończony, gdy wraca do domu.
Licealistki słuchały monologu, szczerze znudzone. Wtedy sprzątacz w celu uświadomienia im trudu, który ponosi każdego dnia zademonstrował im proces mycia luster.
Zanurzył gumowy mop w najbliższej toalecie.
A następnie zaczął wycierać ślady szminkowych pocałunków z luster…
Podczas oglądania tego pokazu dziewczęta patrzyły z przerażeniem, wykrzywiały buzie, a woźny nadal demonstrował proces pracy, lamentując nad jego złożonością.
Dyrektor stał w kącie i tylko uśmiechał się, patrząc na grymasy obrzydzenia licealistek.
W ten sposób sprzątacz szkolny skończył swoją udrękę i wojnę z licealistkami, które poddały się bez walki. Odechciało im się na dobre zadzierać z woźnym.