Taka mobilizacja i determinacja w środowisku nauczycielskim nie miała miejsca od ćwierćwiecza.
Nauczyciele, choć potwierdzają, że nie jest to łatwe, trwają w swoim uporze, pomimo, że ze strony społeczeństwa nie mają pełnego poparcia.
Najcześciej pojawiają się głosy, że wynagrodzenia nauczycielskie nie są może duże, ale też w różnych regionach Polski inaczej się na nie patrzy.
Są miejsca, gdzie bezrobocie i poziom wynagrodzeń stawia nauczycieli jako najlepiej uposażaną część społeczności. Co innego w dużych aglommeracjach, gdzie łatwiej o dobrze płatną pracę.
Wielu wykształconych ludzi na rynku pracy jest pozostawionych samych sobie, to budzi frustrację, że nauczyciele jako grupa zawodowa mają siłę by upomnieć się o więcej.
Poparcie byłoby zdecydowanie większe, gdyby szło nie tylko o wynagrodzenia. Nie ma w społeczeństwie chyba nikogo oprócz rządu, kto wierzyłby w obecny system edukacyjny i nie wyczuwał, że nie nadąża on za zmieniającym się światem.
Ale wiele osób rozumie też, że nauczyciele czują się niedoceniani. Słabo wynagradzani, rozrzuceni po szkołach by złożzyć etat z kilku miejsc, ograniczeni biurokracją i programem, poza ramy którego wyjść im nie wolno. A szacunek i zaufanie dla nich systematycznie spada od lat.
To zrozumienie jest teraz nauczycielomm bardzo potrzebne. Dlatego taki entuzjazm wśród nich wzbudziło ciche poparcie jakie okazała im jedna z warszawskich restauracji Pizzeria 105 na Gocławiu.
W czasie strajku nauczycielki ze szkoły na warszawskim Gocławiu postanowiły zamówić pizzę. Kiedy dostawca dostarczył zamówienie na rachunku, zamiast ceny widniał napis:
„Popieramy strajk nauczycieli. Pizza w prezencie„.
Zdjęcie na jednej z facebookowych grup opublikowała Barbara Flaming. Nauczycielki były wzruszone. Bo dla nauczycieli słowa poparcia są teraz bardzo ważne.
Oni wiedzą, że stawiają na szali zdezorientowanych uczniów i rodziców, ale wierzą w swój protest i doceniają każdy gest, który ich w nim utwierdza.