W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 r. Statek „SS Californian” znajdował się tylko 32 km od miejsca, w którym tonął „Titanic”, zabierając ze sobą, w głebiny, 1512 dusz.
Kapitan Stanley Lord zostaje dwukrotnie zawiadomiony, że w okolicy wystrzeliwane są race, ale za każdym razem odmawia wstania i nakazuje je zignorować.
„SS Californian” przybywa dopiero o godzinie 5.45 na miejsce tragedii, aby zebrać pływające zwłoki. Firma zwolni kapitana kilka miesięcy później, ale historycy uważają jego odmowę za jeden z najbardziej „haniebnych” przypadków wszechczasów.
„SS Californian” wypłynął pod dowództwem kapitana Stanleya Lorda z Londynu 5 kwietnia do Bostonu w USA. Pusty, bez innych pasażerów na pokładzie oprócz załogi. O 22.20 nakazuje zatrzymanie statku: obszar żeglugi jest pełen gór lodowych. Kotwica zostaje rzucona, a podróż zostanie wznowiona następnego dnia, rano, w świetle dziennym. Przed zejściem do kabiny kapitan wydaje dokładne rozkazy Cyrilowi Evansowi, jego oficerowi odpowiedzialnemu za transmisje radiowe, by ostrzegał pozostałe statki w okolicy!
„SS Californian”, dzień po tragedii „Titanica”, 15 kwietnia 1912 r., Rano
Evans wysyła ostrzeżenia. Wiadomość dociera także odpowiednio do Jacka Philipsa i Harolda Bride, starszego i młodszego z „Titanica” . Obaj są specjalistami w dziedzinie radiotelegrafii i przez cały dzień transmitowali i otrzymywali sygnał do swojego specjalnego urządzenia „Marconi”. Są zmęczeni, nie w nastroju, więc w momencie, gdy Evans się z nimi kontaktuje, otrzymuje następującą, ostrą odpowiedź: „Zamknij się, zamknij się! Jestem zajęty! Rozmawiam z Cape Race!”, brzmi autorytatywny głos Jacka Philipsa. Cape Race to stacja radiowa na wyspie Nowa Fundlandia … Cyril wyłącza sprzęt i idzie spać. Jest 23.00 i mężczyzna spełnił swój obowiązek…
Chociaż prasa pisała, że „SS Californian” był tylko 16 kilometrów od tonącego Titanica, w rzeczywistości miał do niego 32 km. Mimo to mógł uratować setki istnień ludzkich.
O godzinie 23.40 „Titanic” uderza w górę lodową. Wysyła sygnały, ale stanowiska pokładowe „SS Californian” są zamknięte. Jednak oficer obserwujący zauważa pociski sygnałowe wystrzelone z największego zbudowanego do tej pory statku. W sumie jest osiem sygnałów świetlnych. Idzie do kabiny kapitana, aby go obudzić. On odmawia. Pierwszy raz. Druga próba, nieco później raz jeszcze. Powiedział mu, że niedaleko wystrzeliwane są race świetlne.
Stanley Lord mówi, że to „pociski wewnętrzne” to znaczy, sygnały między statkami tej samej kompanii, dla pozdrowienia i ingnoruje alarm. Znowu idzie do łóżka i rozkazuje, aby mu nie przeszkadzano. Statek znajduje się 32 km od miejsca tragedii. Według śledztwa statek znajduje się w najkrótszej odległości od „Titanica!” Zasadniczo decyzja kapitana skazuje na śmierć ponad 1500 osób!!!
Kapitan budzi się dopiero o 5:00 15 kwietnia. „Titanic” zatonął całkowicie o 02.20. Kiedy „Californian” przybywa na miejsce katastrofy, o 05.45, jest już po wszystkim, zamarznięte wody zabrały ze sobą wszystko… „RMS Carpathia”, ta, która zadziałała natychmiast i pierwsza dotarła na miejsce, była już załadowana tymi, którzy przeżyli i odpłynęła do Nowego Jorku.
Kapitan Lord nigdy nie został oskarżony o zaniedbanie, które skazało na śmierć 1 512 osób. Jego odmowa została uznana przez historyków za „haniebną”, a firma „Leyland Line” zwolnila go kilka miesięcy później… Ale później zatrudniła go firma Nitrate Producers Steamship Co. (Lawther / Latta), której właściciel słyszał o trudnej sytuacji i ostracyzmie, który spotkał kapitana Lorda.
Kapitan Lord zmarł 24 stycznia 1962 r. W wieku 84 lat, prawie pół wieku po zatonięciu Titanica. Jego syn walczył do końca o oczyszczenie pamięci ojca.
„SS Californian” został zatopiony przez niemiecki okręt podwodny „U-35” 9 listopada 1915 r. we wschodniej części Morza Śródziemnego.