31-letnia mieszkanka Łomży była w ósmym miesiącu prawidłowo przebiegającej ciąży.
W nocy 4 grudnia około godziny 22.00, zgłosiła się na izbę przyjęć łomżyńskiego szpitala z gorączką, bólem brzucha i problemem z oddaniem moczu.
Pacjentkę poddano badaniu. Tętno dziecka było wyczuwalne. Została przyjęta na oddział z podejrzeniem zapalenia układu moczowego.
Lekarz nie stwierdził stanu zagrażającego życiu dziecka.
Ale między drugą a trzecią w nocy sytuacja się zmieniła i lekarz zdecydował o cesarskim cięciu. Media dodnoszą, że dziecko urodziło się martwe. Bliskie osoby rodziny mówią natomiast, że dziecko żyło po porodzie do chwili zabrania przez pielęgniarki. Policja nie potwierdza żadnych doniesień dla dobra wszczętego w tej sprawie śledztwa.
Faktem jest, że tuż po porodzie zmarła także kobieta. To była jej druga ciąża. Starsze dziecko jest w wieku przedszkolnym.
Sprawą od razu zajęła się prokuratura.
Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok w celu ustalenia bezpośredniej przyczyny śmierci, a biegli ustalą czy doszło do zaniedbań lub błędów lekarskich.
Postępowanie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowana śmierci oraz narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo. W obu przypadkach kara wynosi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
To ogromny dramat dla rodziny. Nic nie zapowiadało tej ogromnej tragedii…