Dramat Shannen Doherty, odtwórczyni roli Brendy z popularnego w latach 90-tych serialu Beverly Hills 90210 rozpoczął sie w lutym ubiegłego roku.
Zdiagnozowano u niej raka piersi.
Nie można było zwlekać, aktorka przeszła mastektomię, ale to nie powstrzymało rozprzestrzeniającej się w organizmie choroby.
„Miałam raka piersi, który rozprzestrzenił się na węzły chłonne, a podczas jednej z operacji wykryto, że komórki nowotworowe prawdopodobnie dalej się rozprzestrzeniają. Z tego powodu przechodzę obecnie chemioterapię, a później czeka mnie radioterapia” – opowiada aktorka.
Aktorka otwarcie mówi o chorobie. Wierzy, że to pomaga ludziom zmagającym się z rakiem. Nagrywa i publikuje filmiki, w których opowiada o bólu, leczeniu, o tym, jak zmienia się ciało podczas choroby.
„Może dziwnie to zabrzmi, ale dzięki chorobie bardziej poznałam lepiej siebie, moje prawdziwe „ja”, które wcześniej było we mnie gdzieś ukryte” – mówi Shannen.
Niestety choroba się rozprzestrzenia. Ostatnio dowiedziała się, że są przerzuty na węzły chłonne.
„Jakoś sobie ze wszystkim radzę. Ból jest do wytrzymania, życie bez piersi również, lecz martwię się jak przyszłość wpłynie na ludzi, których kocham.” – wyznała aktorka w jednym z wywiadów.
Z trudem wstaje z łóżka, traci na wadze, chudnie, wymiotuje, musi całkowicie polegać na swoim mężu, który się nią opiekuje.
„Zawsze najbardziej boimy się, gdy nie wiemy co nas czeka. Czy chemia zadziała? Czy radioterapia zadziała? Czy będę musiała przechodzić przez to wszystko kolejny raz, a może znowu zachoruję? – skomentowała w jednym z wywiadów pojawienie się przerzutów – To przerażające, boje się w nocy kłaść spać.”
Upubliczniła swoją chorobę. Nie wstydzi się własnej słabości, najbardziej bolesnych ani upokarzających aspektów choroby. Uważa, że inni chorzy tego potrzebują i im to pomaga.
Lekarze nie określają czasu jaki jej pozostał ale rokowania nie są dobre…