W kontekście obecnych i najnowszych zaleceń, tudzież nakazów dotyczących obostrzeń pandemicznych wiele osób zastanawia się w jakim stopniu mogą być one egzekwowane.
Czy mogą być kary, czy stosowanie ich jest uzasadnione prawnie, a przede wszystkim jak daleko sięgają uprawnienia policji do kontrolowania tego w ile osób świętujemy?
Dr Mikołaj Małecki, autor bloga dogmatykarnisty.pl uważa, że wszelkie ograniczenia wciąż nie mają podstawy prawnej, są niekonstytucyjne i niekaralne.
Tak zwana narodowa kwarantanna, czyli ograniczenie możliwości wychodzenia z domu przez wiele dni, będzie nielegalna. Nie ma podstawy prawnej, by wprowadzić ją w rozporządzeniu. Trzeba byłoby najpierw znowelizować ustawę. Nielegalna, niekonstytucyjna, zatem niekaralna restrykcja.
— Mikołaj Małecki (@MikolajMalecki) December 17, 2020
Prawnicy są oburzeni degeneracją systemu prawnego w Polsce, który może mieć długofalowe konsekwencje.
“Wprowadzone rozwiązanie nie jest oparte na należytych rozwiązaniach prawnych. I niezależnie od oceny jego zasadności, jest ono niezgodne z Konstytucją. Wolność poruszania się można ograniczyć w ustawie. Tutaj mamy do czynienia z ograniczeniem wprowadzonym w rozporządzeniu, a wydanym na podstawie upoważnienia niezgodnego z Konstytucją, ponieważ zbyt ogólnikowego” – przekazuje konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski w rozmowie z “Super Expressem”.
Minister straszy karami
Tymczasem minister Niedzielski straszy, że Polacy będą surowo karani za złamanie zakazu poruszania w Sylwestra. Mandat wynosi 500 złotych, jednak funkcjonariusze będą mogli także skierować wniosek do sanepidu o nałożenie kary administracyjnej w wysokości nawet 30 tys. zł.
“W ostatnim czasie poprawiliśmy strukturę przepisów, które są podstawą karania. W tym przypadku będą groziły mandaty” – poinformował Niedzielski.
Podstawa prawna dla sylwestrowego uwięzienia obywateli? To nie nakaz określonego SPOSOBU przemieszczania się, to nie medyczna kwarantanna, to nie zakaz przebywania w OKREŚLONYCH miejscach. To po prosu nielegalna godzina policyjna, niekonstytucyjna,gdy nie ma stanu nadzwyczajnego.
— Mikołaj Małecki (@MikolajMalecki) December 17, 2020
Jednak prawnicy nie zgadzają się z ministrem. Uważają, że policja nie ma prawakontrolować ilości gości, ani nie mają również podstawy prawnej, aby zatrzymać nas podczas tzw. godziny policyjnej.
— Nie sądzę, żeby przebywanie w domu w sylwestra czy w czasie świąt było dla policji sprawą niecierpiącą zwłoki. Ale nikomu nie mogę też dać gwarancji, że nie znajdzie się jakiś nadgorliwy policjant i nie przyjdzie sprawdzić, czy wszyscy w domu są bliską rodziną — mówił w TOK FM dr Piotr Kładoczny, karnista i ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
A co na to policja?
Wątpliwości dotyczą nie tylko przepisów wprowadzających obostrzenia, ale także sposobów ich egzekwowania. Gazeta Wyborcza zapytała rzecznika KGP o to czy policjanci zamierzają kontrolować liczbę gości na Wigilii i w Sylwestra.
Wioletta Szubska w pokrętnej wypowiedzi sugerowała, że za zwalczanie epidemii odpowiedzialna jest Państwowa Inspekcja Sanitarna. Podkreśliła jednak, że zadaniem policji jest wspieranie działań sanepidu.
– “Oczywiście będziemy reagować na każdy sygnał i zgłoszenie związane łamaniem obostrzeń” – powiedziała Szubska.
Z dość wymijających i ogólnikowych wyjaśnień rzecznika KGP możemy wywnioskować, że nie będzie akcji kontrolujących. Jednak policja będzie zareagowała w przypadkach donosu.
Policjanci przyznają jednak, że nie mają możliwości wyegzekwowania tych przepisów.
Ludzie nie muszą wpuszczać w Boże Narodzenie policjantów, którzy będą chcieli policzyć liczbę zaproszonych gości. – Rząd wprowadził martwe prawo. Chyba że znajdzie się jakiś usłużny prokurator i wystawi nakaz – mówi jeden z oficerów śląskiej policji.
Czy policja ma prawo wejść do mieszkania?
– Aby wejść do mieszkania, musimy mieć nakaz przeszukania wystawiony przez prokuratora. Jeśli nie znajdzie się jakiś nadgorliwiec, który będzie wystawiał takie dokumenty w Boże Narodzenie, to patrole nie mają prawa wchodzić do domów i liczyć gości oraz domowników – wyjaśnia Gazecie jeden z oficerów śląskiej policji.
Policjanci mogą też próbować wejść do mieszkań na legitymację, ale właściciel domu, czy mieszkania nie musi im otwierać drzwi.
– Złamanie wprowadzonego przez rząd zakazu to wykroczenie takie samo, jak na przykład zakłócanie ciszy nocnej. A w takich sytuacjach nagminnie spotykamy się z sytuacjami, że ludzie nam nie otwierają, a my nie tylko nie możemy ich do tego przymusić, ale nawet ukarać, za to, że nie mogliśmy wejść do środka mieszkania – przyznaje szef jednej z komend w aglomeracji katowickiej.
Komendant zapewnia, że nie ma zamiaru wysyłać w Boże Narodzenie swoich ludzi, aby z własnej inicjatywy sprawdzali, czy ktoś zaprosił całą rodzinę i świętuje w gronie kilkunastoosobowym.
– Oczywiście zakładamy, że pojawi się sporo sąsiedzkich donosów, na które będziemy musieli reagować i podejmować interwencje. Co nie zmienia faktu, że ludzie wcale nie muszą nas wpuszczać do środka – mówi komendant.
Jeśli jednak ktoś dobrowolnie wpuści patrol do mieszkania, a ten stwierdzi, że w środku poza domownikami przebywa więcej niż pięć osób, gospodarz zostanie ukarany mandatem. Jeśli go nie przyjmie, do sądu zostanie wysłany wniosek o ukaranie.
Co w przypadku otrzymania mandatu?
Konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski radzi, żeby mandatów nie przyjmować i pozwolić by to sąd orzekł jego zasadność. Do tej pory sądy odrzucały wszelkie mandaty karne nałożone na podstawie rozporządzenia.