„Kobieta nie powinna wyglądać źle przy swoim mężczyźnie. Kobieta nie powinna pokazywać mężczyźnie, jak się maluje.
Kobieta nie powinna być w złym nastroju przy swoim mężu. Kobieta powinna rodzić bez męża, inaczej będzie się jej brzydził i znajdzie sobie inną, która, jak róża majowa, jest zawsze piękna, a dzieci wychodzą jej z głowy.
Ostatnio byłam świadkiem ostrej dyskusji, że kobieta powinna być zawsze piękna przed mężem a z maską na twarzy chować się w łazience.
Kiedy byłam w siódmym miesiącu ciąży, mój brzuch był jak balon.
Widziałam tylko palce u stóp. Golenie nóg, czy obcinanie paznokci przekraczało moje fizyczne możliwości. Mąż bez słowa przejął inicjatywę w swoje ręce. Ogolił nogi i obciął paznokcie. A nawet pomagał mi się umyć i ścierał moje stwardniałe pięty.
Drzewo miłości wzrosło, a gałęzie i korzenie się wzmocniły. Podlewane troską i czułością… W tym nie było obrzydzenia. W przeciwnym razie nie byłaby to miłość.
Tego wieczoru karetka wiozła mnie do centrum miasta godzinę i dwadzieścia minut. Każda sekunda powodowała u mnie dziki ból. Nie mogłam poruszyć ręką, stopą ani głową. Warzywo absolutne. Bardzo się bałam. I wstydziłam. Naprawdę chciałam pójść sama do toalety. Trzęsłam się od cichych łez.
Wyszeptałam: chcę iść do toalety.
Mój mąż objął mnie, żeby mnie podnieść, ale mój mózg przeszył ostry ból, krzyczałam, żeby mnie nie dotykał, inaczej umrę.
Nie mogłam się podnieść, nie mówiąc już o siadaniu na toalecie. Byłam zdezorientowana.
Mąż nie był.
Wziął basen sanitarny i podłożył mi, żebym mogła bez wstawania się załatwić.
Nigdy nie traktował mnie tak ostrożnie, jak tego wieczoru. Zdjął mi bieliznę, a w jego oczach nie było śladu niechęci. W każdym jego ruchu były góry czułości, ciepła. Cała jego istota zdawała się chcieć tylko jednej rzeczy – usunięcia tego cholernego bólu.
A ja byłam nieznośnie zawstydzona. Jestem młodą, silną kobietą, która potrzebuje basenu. Ręce męża były mokre. Z jakiegoś powodu niewiele dostało się do miski. Ale on szeptał jak mantra tylko dwa słowa:
Moja ukochana
Urodziliśmy dwoje dzieci razem. Jestem głęboko poruszona, gdy spotykam się twarzą w twarz z chamstwem i grubiaństwem. Jestem silna i waleczna, ale z grubiaństwem sobie nie radzę. Mąż wie o tym, powiedział:
Nie zostawię cię samej w szpitalu. Ja wezmę mojego syna w ramiona, a nie lekarz. W końcu jestem jego ojcem, a nie lekarz.
Widział mnie w bólu, bezużyteczną, wyczerpaną. Ale nie uciekł, nie był oszołomiony, nie stracił miłości i pasji. Rozumiał, że jest częścią czegoś tak ważnego. Tu i teraz rodzi się nasze szczęście, nasz syn. Pierwszy wziął go w ramiona. I on do dziś uwielbia być w ramionach swojego taty.
Mówisz, że kobieta nie powinna pokazywać się mężowi z maską na twarzy? A on nigdy się nie dowie jak wyglądasz? Sama staniesz się maską. Przestraszoną maską. Oboje zakładacie maski. Wasze życie i wszystkie jego ciemniejsze strony zakrywacie maską, co?
Niedawno nałożyłam spirulinę na twarz, usłyszałam płacz dziecka i wyskoczyłam do pokoju. Syn natychmiast się uspokoił. A dom wybuchł śmiechem. Mój mąż, śmiejąc się, powiedział szczerze:
Moja dziewczyna, jak cię kocham.
Zawstydzona wślizgnęłam się z powrotem do łazienki. Spojrzałam na własne odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się. Spirulina popękała i wyglądałam jak zielony kosmita. Moim zdaniem wszystkie te maski zdobią kobiety. Są urocze w tych ogórkach i glinie. Jak mógłby być tym zniesmaczony? Tym, że próbuję odświeżyć cerę, by mu się podobać? Więc powiedział tak:
Moja dziewczyna.
I to sprawiło, że nie nie tylko moja skóra świeciła blaskiem, ale i moje serce.
Chwała Bogu, że kobieta może zrobić maskę, może posprzątać. Jest zdrowa i żywa. Jak można przestać kochać życie? Życie nie jest idealne? Tak, więc ma jeszcze jeden duży plus.
Życie nie jest doskonałe, ale jest prawdziwe…