Muzyka jest najbardziej uniwersalnym językiem. Potrafi łączyć ludzi z różnych kultur i środowisk.
Znikają wszelkie podziały, a ludzie odczuwają jedność we wspólnym doświadczaniu emocji płynących z jej sluchania.
Wielu muzyków, nawet tych bardzo znanych, zaczynało swoją muzyczną drogę na ulicy. Nawet po latach zgodnie stwierdzają, że granie na ulicy to jedno z najbardziej autetycznych doświadczeń muzycznych. Ludzi nie dzieli cena biletu, ani odległość od sceny. Każdy kto czuje, kto chce, kto lubi i komu się podoba może się zatrzymać i dać ponieść muzyce we wspólnym słuchaniu i śpiewaniu.
Poniższe nagranie pochodzi z jednej z brukselskich ulic. Muzycy przyciągnęli rytmicznym bluesem uwagę przechodniów i ci zgromadzili się wokół nich.
Zaczęli klasyk Boba Marleya – „Three Little Birds”, ale wtedy usłyszeli intrygujący głos dochodzący z tłumu. Jeden z muzyków zbliżył się i próbował zachęcić wzbraniającą się kobietę, by wyszła na środek do mikrofonu.
Chyba trochę miała ochotę, ale troche brakowalo jej odwagi.
Kiedy wreszcie pozwoliła się wyciągnąć, stanęła przed mikrofonem
zaczęła śpiewać… zresztą poschłuchajcie:
Podajcie dalej, jeśli uważacie, że więcej osób powinno zobaczyć ten wyjątkowy show!