15 lat temu Tyrel Wolfe był siedmioletnim chłopcem, który wziął udział w akcji charytatywnej zorganizowanej przez organizację Samaritan’s Purse.
Celem akcji było wysłanie paczki o wielkości pudełka po butach, wypełnionej przyborami szkolnymi i małymi zabawkami dla dzieci z najbiedniejszych rejonów świata.
Kiedy Tyrel szykował swoją paczkę, nie wiedział, że to co właśnie robi tak bardzo wpłynie na jego życie.
Jego prezent otrzymała Joana Marchan Quezon City w Manili na Filipinach. Dziewczynka była bardzo wdzięczna za rzeczy, które otrzymała więc wysłała do niego list z podziękowaniami. List ten jednak do Tyrela nie doszedł. Nie odpisał, więc Joana także nie miała pewności, czy jej podziękowania do niego dotarły.
14 lat później Joana jeszcze raz spróbowała okazać wdzięczność „chłopcu od pudełka”. W dobie mediów społecznościowych nie było to takie trudne. Szybko odnalazła właściwego Tyrela Wolfe i zaczęli ze sobą pisać.
Szybko odkryli, że wiele ich łączy. Spędzali na czacie długie godziny, aż w końcu Tyrel zdecydował się wybrać na 10-dniową wycieczkę na Filipiny, by spotkać Joanę.
Spotkanie twarzą w twarz obudziło w nich bardzo silne emocje.
„Kiedy tylko go zobaczyłam, poczułam coś niesamowitego. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Na początku nie mogłam wykrztusić słowa. Po prostu się rozpłakałam…”
„Wszystko, co wiedziałem w tej chwili, to, że ona jest tą jedyną.”
Spędzili cudowne 10 dni, ale czas minął szybko i Tyrel musiał wyjechać. Jednak życie bez siebie było dla nich koszmarem. Tyrel wrócił i tym razem szybko zdecydowali się wziąć ślub.
Zaproszonych gości poprosili o pudełka z rzeczami dla dzieci, które postanowili rozesłać po świecie.
„Dzięki tej akcji się poznaliśmy. Dlatego chcieliśmy, aby nasz ślub również się z tym w jakiś sposób wiązał…”
Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?