Co nie jest zakazane to jest doozwolone. Do takich wniosków uprawnia nas obowiązujące, coraz bardziej zawiłe prawo, które powoli zaczyna zwalniać nas z samodzielnego myślenia.
Zapominamy często, że to sami musimy zadbać o siebie i swoje dzieci, bo prawo często bardziej reguluje i chroni interesy producentów niż obywateli.
Dlatego tak wiele produktów, których działanie jest niejednoznaczne, nie do końca przebadane, czy ich szkodliwość nie tak szybka i oczywista, latami jest dopuszczonych do sprzedaży i spożycia.
Victoria
Petra Sundberg jest matką 13-letniej Victorii ze Szwecji.
Nie była dość świadoma i nie przestrzegała córki przed piciem napojów energetycznych. Dopiero, gdy Victoria wylądowała w szpitalu w stanie przedzawałowym i cudem wymknęła się śmierci, jej matka zrozumiała jaka to trucizna.
Victoria nie piła dużo napojów. Przynajmniej w obecności matki. Ale wśród jej znajomych to stało się tak popularne, że razem z rówieśnikami wypijali po kilka napojów przed i po szkole każdego dnia.
Zrozpaczona matka nastolatki, opublikowała post na Facebooku w którym opowiedziała historię córki. Victoria wypiła jednego dnia większą niż zwykle dawkę napojów energetycznych i po kilkudziesięciu minutach poczuła się tak źle, że matka musiała wezwać pogotowie.
„To jest Victoria. Ma 13 lat i jest w szpitalu na monitorowaniu serca po zakupie i wypiciu wczoraj za dużo Redbulla i Power Kinga” – napisała Petra
„Proszę! Porozmawiajcie o tym ze swoimi dziećmi. Wyjaśnijcie, jakie są niebezpieczne. Jedna puszka o pojemności 250 ml, to maksymalna dzienna dawka dla dorosłego człowieka, a nie dla dziecka. Energetyki nie są dla dzieci!”
Dzięki szybkiej interwencji Victoria przeżyła, miała więcej szczęścia niż dzieci, które zmarły po energetykach.
Trochę historii
Produkty te nie są zabronione dla dzieci, a niewinne reklamy kuszą je energią, witalnością i zdrowiem.
Dzieci czują po wypiciu „kopa”, który im się podoba. Z czasem organizm się przyzwyczaja i muszą wypić więcej, by go znów poczuć.
Pierwszy energy drink pojawił się w USA w 1949 r. W Europie po raz pierwszy wprowadzono go w 1987 roku. W 2014 dostępny był już w ponad 140 państwach.
Skład
Zawierają m.in. kofeinę, taurynę, guaranę i bardzo dużo cukru. „Energetyki”, jak to potocznie się o nich mówi, często uzupełniane są przez wodę, dwutlenek węgla, regulatory kwasowości i inne dodatki.
Same w sobie nie stanowią jako takiego zagrożenia, ale zwielokrotniając liczbę dopuszczalnych dawek, skutki mogą okazać się tragiczne nawet dla dorosłej osoby, a co dopiero dla dziecka.
Skutki
Już przy regularnym piciu niewielkich ilości młody organizm może zareagować nudnościami, nadpobudliwością psychofizyczną, nerwowością. Moga wystąpić stany lękowe, przyspieszone tętno, zaburzenia pamięci i koncentracji.
Dawka powyżej 500 mg kofeiny (spożycie 1,5 l napoju, który zawiera 30 mg kofeiny na 100 ml) skutkuje wystąpieniem następujących objawów: osłabienia, wymiotów, problemów ze snem, obniżenie nastroju na skutek zaburzeń produkcji serotoniny, arytmia, drgawki, a nawet porażenie ośrodka oddechowego.
Przy większej dawce pojawiają się halucynacje, odwodnienie, zatrzymanie akcji serca, a nawet zgon. Przypadki zakończone śmiercią są znane i szczegółowo opisane.
Chrońmy nasze dzieci przed energetykami. Nie mają w sobie niczego, czego by potrzebowały, a ich picie może uzależniać, niszczyć ich zdrowie, a nawet odbierać życie.
Podzielcie się tym ostrzeżeniem z innymi rodzicami!