Jest wkurzona na nauczycieli. „Wstydziliby się odwalać takie szopki”

Barbara jest 33-letnią mamą 8-letniego syna. Pracuje w sieciówce znanej marki odzieży.

Zarabia mniej niż nauczyciele, a pracuje dużo ciężej. Dla niej kpiną jest to, co teraz robią nauczyciele. W emocjonalnym liście wyraziła to, co czuje wobec strajku:

„Nie mieści mi się w głowie aż tak roszczeniowa postawa, biorąc pod uwagę chociażby to, ile macie benefitów.

A Wam do cholery mało!

Czy ktoś Was zmuszał do tego, aby być nauczycielem? Chyba sobie zdawaliście sprawę z tego jaki to zawód, ale nie musicie siedzieć w pracy tak jak ja – często po 12 godzin od 9 rano nawet do 22! A ja też mam dziecko i męża! Mam też zacząć strajkować?!

Zarabiam niewiele ponad 2000 złotych i jakoś nie wychodzę na ulicę i nie robię z siebie ofiary. Dalibyście radę tak jak ja pracować przez kilkanaście godzin bez siedzenia? Nie mam czegoś takiego w swojej pracy, bo gdy tylko gdzieś się oprę chociażby, to zaraz kierowniczka przychodzi z opieprzem. Nie narzekam, ale chcę Wam coś przekazać. Myślę, że jest tylko odsetek ludzi w naszym kraju, który ma to, czego chce i nie narobi się, a zarobi.

Jeśli tak bardzo Wam to nie pasuje, to dlaczego nie zmienicie pracy? Ja też skończyłam studia i nie oczekuję, że tylko z tego powodu muszę zarabiać miliony.

Dać Wam palec, to chcecie całą rękę!

Ile ja bym dała za wolne wakacje i ferie, aby móc spędzić je z rodziną i cieszyć się wakacjami! Ile ja bym dała, żeby nie robić nadgodzin, tylko pracować 20 godzin w tygodniu za waszą pensję.

Wy mówicie o odpowiedzialności?

Co to za odpowiedzialność? Nie większa jak w każdym innym zawodzie. Spotkaliście się kiedyś z pracą, która nie wymagała żadnej odpowiedzialności? Nie byłaby wtedy pracą.

Chciałabym zobaczyć, jak przerzucacie codziennie po kilkaset kilogramów ubrań jak ja – niezależnie od tego czy macie okres, czy też nie. Chciałabym zobaczyć, jak na koniec miesiąca musicie dołożyć od siebie z marnej wypłaty np. 200 złotych, bo źle policzyłyście. Chciałabym zobaczyć, jak jesteście zmęczone następnego dnia po 12 godzinach pracy. Zapraszam na kilka dni. Odechce Wam się strajkować!

Czy ja narzekam?!

NIE! Dlaczego? Bo zdaję sobie sprawę z tego, że dorosłość to nie przelewki i nic mi się od nikogo nie należy.

Jestem oburzona i absolutnie zniesmaczona tym, co robicie i jak nagle wszyscy jesteście upodleni i nieszczęśliwi. Zdaje się, że aby być nauczycielem trzeba mieć powołanie. Zatem… jeśli go nie masz, idź do pracy w solarium – chodź nie wiem czy i tam odpowiedzialność by Cię nie przerosła.

Bo sprawdziany musicie do domu zabierać?

A kto Wam każe? A zostań godzinę dłużej i sprawdź sobie je w szkole. A nie do domciu po 4 godzinkach i jeszcze narzeka, że pracę do domu zabiera.

Radzę wszystkim tym tak bardzo uciemiężonym nauczycielom, aby spokornieli, bo my zwykli ludzie na to patrzymy i nie wierzymy, że to się dzieje naprawdę. Ja bym się wstydziła na ich miejscu odwalać takie szopki. A co stoi na przeszkodzie, aby wziąć dodatkową pracę na pół etatu? Ja pracowałam w McDonalds na 1/4 etatu i jakoś nie narzekałam, bo wiedziałam, że muszę zarobić na rodzinę.

Niech najpierw pracują jak należy i zostaną zawodem zaufania społecznego to zasłużą na więcej. Bo na razie odwalają te same formułki co roku i tyle się napracują, a dzieci więcej robią w domu niż w szkole. Do du.y z takimi nauczycielami.

Łaski nikomu nie robicie.

Etatów brakuje dla wszystkich chętnych do pracy w zawodzie nauczyciela. Na Wasze miejsce jest kilku chętnych, ciekawe dlaczego? Może dlatego, że to jednak pewna, wygodna i wcale nie najgorszej opłacana praca? Weźcie się do roboty nieroby!”

Zgadzacie się z gorzkimi słowami Basi?

*zdjęcia mają charakter poglądowy