Historia 2-letniej Moniki zszokowała Polskę. Tej śmierci można było uniknąć, gdyby nie niekompetencja lekarki, która ją badała w szpitalu.
Rodzice przywieźli dziecko z bardzo wysoką gorączką i wysypką do szpitala w Człuchowie. Tam zbadała ich córkę doktor Ewa H., stwierdziła odrę i odesłała do domu. Okazało się, że mała miała sepsę. Dziewczynka zmarła.
Dopiero wtedy wypłynęła sprawa, o której nie miał pojęcia dyrektor szpitala. Nie wiedział, że lekarka była skazana prawomocnym wyrokiem i skazana na rok w zawieszeniu za przyczynienie się do śmierci pacjenta.
W 2012 roku 46-letni Mirosław Majer zgłosił się do szpitala w Człuchowie z objawami zawału serca. Niestety trafił do doktor H., która zleciła badanie ekg i choc wynik jednoznacznie wskazywał na zawał, lekarz nie odczytała go właściwie i odesłała pacjenta do domu, gdzie zmarł.
Rodzina domagała się sprawiedliwości, odbył się proces, w wyniku którego doktor H. przyznała się do winy i sąd skazał ją na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Dyrektor szpitala mówi, że po śmierci pacjenta bez wyroku nie miał podstaw do zwolnienia lekarki. A gdy proces się odbył, dyrekcja o nim sie nie dowiedziała.
– O tym, że Ewa H. została skazana dowiedziałem się dopiero od państwa – przyznaje w rozmowie z Faktem dyrektor szpitala w Człuchowie, Zdzisław Rachubiński. – Po śmierci pacjenta w 2012 r. stwierdziliśmy, że bez sądowego wyroku nie ma podstaw do zwolnienia lekarki. Gdybym wtedy wiedział to co dziś, podjąłbym bardziej radykalne kroki…
Potrzeba było drugiej śmierci, by niekompentnego lekarza odsunąć od pacjentów…
Nieoficjalnie mówi się, że szpital ma problemy finansowe i kadrowe. To zapewne dlatego każdy lekarz dla placówki jest cenny, nawet kosztem zdrowia i życia pacjentów…