Ostatni odcinek „Tańca z Gwiazdami” był bardzo poruszający.
A wszystko za sprawą materiałów, które pokazały w jakich warunkach mieszka jedna z uczestniczek.
Na antenie polały się łzy
W odcinku uczestnicy zabierali swoich trenerów w rodzinne strony. Te podróże miały być inspiracją do choreografii. Jedna z wizyt okazała się naprawdę przejmująca.
Historia Joanny Mazur odróżnia ją od innych uczestników. W wieku siedmiu lat znacznie pogorszył jej się wzrok. Joanna jako nastolatka wyjechała do Krakowa do szkoły specjalnej dla niewidomych i niedowidzących uciekając od swojego środowiska, gdzie była wyśmiewana i szykanowana.
„W wieku 12-13 lat przestałam sobie dawać radę w szkole. Nie było przystosowanych książek, a wstydziłam się korzystać z lupy. Wiadomo, dzieci potrafią być okrutne. W moim przypadku były aż za bardzo. Dogryzali mi, dokuczali, podstawiali nogi, szydzili. Ja nie umiałam się odnaleźć w sytuacji utraty wzroku, a tu jeszcze zamiast wsparcia – codzienny koszmar, mimo że to była klasa integracyjna”, mówiła w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Zamieszkała w internacie w ciasnym pokoju ze wspólną łazienką
W międzyczasie straciła wzrok do stopnia, że pozostało jedynie widzenie świało-cień. Nigdy nie odzyska wzroku. Joanna skończyła studia Pedagogiki terapeutycznej ze specjalizacją rehabilitacji ruchowej. Sport stał się jej pasją i łamaniem własnych ograniczeń.
Podczas Mistrzostw Europy osób niepełnosprawnych we Włoszech w 2016 roku zdobyła złoty medal w biegu na 200 metrów i sięgnęła po srebro na dystansie 100 metrów. Rok później na Mistrzostwach Świata zdobyła złoto w biegu na 1500 metrów, srebro na 800 metrów i brąz na 400 metrów.
Biega z przewodnikiem a wsparcie i stypendia z Ministerstwa Sportu jakie otrzymuje przeznacza na przygotowania do zawodów. I są mocno niewystarczające.
Dlatego Joanna w dalszym ciągu mieszka w ciasnym pokoju w internacie ze wspólną łazienką na korytarzu.
To ten widok wprawił Jana Klimenta, który odwiedził Joannę, a potem widzów i jurorów programu w osłupienie.
– Chciałbym powiedzieć coś na temat filmu, który widzieliśmy wcześniej. Oczywiście jestem wzruszony, ale muszę też powiedzieć, że jestem zażenowany, zawstydzony tym, że osoba, dla której na mistrzostwach świata grano Mazurka Dąbrowskiego, żyje w takich warunkach. Gdzie są instytucje państwa odpowiedzialne za to, aby taką osobę docenić? Gdzie są sponsorzy prywatni, którzy będą doceniać piłkarza z trzecioligowego klubu? Przepraszam, nie chcę nikogo obrażać, ale tu stoi mistrzyni świata. Jeszcze raz czuję się zażenowany, a z ciebie Joasiu jestem dumny – powiedział Andrzej Grabowski.
W szoku była również Iwona Pavlović, która rozpłakała się na wizji.
– Nie mogę mówić po tym filmie, bo ja bym cię przyjęła do swojego domu. Mnie zatkało po tym co, zobaczyłam. Szlag mnie trafia, że żyjemy w takim państwie. Mistrzyni świata, a ma toaletę na zewnątrz. To jest straszne. Coś koszmarnego. Nie zdawaliśmy sobie sprawy. Zaapelujmy do ludzi. Znajdźmy sponsora tej kobiecie. Zatkało mnie totalnie – mówiła jurorka.
Program wywołał poruszenie i stał się impulsem do zorganizowania akcji na portalu Pomagam.pl
W odpowiedzi na reacje w internecie Ministerstwo sportu wydało oświadczenie, tłumacząc, że nie ono jest winne sytuacji olimpijki:
To jednak niewielu przekonuje:
No i co teraz? Z tego tekstu wynika, że: dostaje dużo dofinansowań na sport, kasę na treningi, kursy, przygotowania do zawodów, a na życie dostała 10 tysięcy jednorazowo – co nikomu życia nie odmieni i stypendium wysokości 1400 na rękę. I to by było na tyle. Reszta idzie na klub i możliwość trenowania i uprawiania sportu. Tak się dobrze ma, tak? Jak dla mnie wasze oświadczenie kompletnie nie ma sensu, próbujecie się jakoś obronić z tego, że zezwalacie na życie za 1400 zł takiej osobie, która zasługuje na przynajmniej przeciętne warunki dostosowane do jej niepełnosprawności. – brzmi komentarz pod postem Ministerstwa
To nie jest dziewczyna, która siedzi i użala się nad sobą. To dziewczyna, która zdobywa medale na mistrzostwa Europy i świata. Pieniądze z pewnością nie są jej motywacją.