Namówiła swojego 17-letniego chłopaka żeby się zabił. Przez telefon słuchała, jak umiera

To była wakacyjna miłość. Nastolatkowie poznali się na Florydzie i zakochali w sobie.

Po powrocie z wakacji związek przetrwał. Pochodzili z różnych miast i utrzymywali ze sobą kontakt telefoniczny i internetowy. Łączyło ich jednak coś innego niż miłość. Oboje chorowali na depresję. Wydawało im się, że się rozumieją i wspierają, ale było inaczej…

Roy miał za sobą próby samobójcze.

Chłopak jeszcze przed poznaniem Michelle podejmował próby samobójcze. Lekarze uznali jednak, że nie chciał się zabić, a próby były jedynie wołaniem o pomoc. Kiedy poznał Michelle i mówił jej o swoim cierpieniu, temat śmierci wciąż był obecny.

Michelle jednak nie odciągała go od tego pomysłu, przeciwnie przekonywała go, że tylko to przynieniesie mu ulgę w cierpieniu.

Pisała na przykład:

Ciągle to odkładasz i mówisz, że to zrobisz, ale nigdy nie robisz. Zawsze tak będzie, jeżeli nie weźmiesz się za to.

W końcu to zrobił

Tym razem skutecznie. W dniu śmierci dzwonił do Michelle, wahał się, powiedział jej jak zaplanował swoją śmierć. Roy podjechał pod jeden ze sklepów w Fairhaven 12 lipca 2014 r. Wybrał zatrucie tlenkiem węgla w ciężarówce. Michelle towarzyszyła mu przez telefon.

Myślałam, że chcesz to zrobić. To jest właściwy moment, jesteś gotowy. Zrób to, kochanie. W niebie będziesz szczęśliwy. Koniec z bólem. To normalne, że się boisz. W końcu zaraz masz umrzeć – przekonywała go gdy się wahał.

W chwilę potem Roy nie żył. Michelle słuchała go do końca.

Proces

Podczas śledztwa szybko ustalono, że Michelle ponosi częściową odpowiedzialność za śmierć chłopca. Została oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci. Nie została aresztowana, a podczas procesu występowała z wolnej stopy. Jednak sędziowie uznali ją za winną i skazali na 15 miesięcy więzienia.

Michelle przebywa teraz w więzieniu. Jej obrońcy zapowiadają złożenie apelacji. Mają na to 90 dni.