Nauczyciel nie ma prawa rozliczać dziecka z braku pracy domowej!

W sytuacji, kiedy nauczyciel postawiłby dziecku ocenę za brak pracy domowej, rodzic ma prawo żądać pisemnego uzasadnienia i złożyć zażalenie do kuratorium, a nawet pójść do sądu

Powstała inicjatywa pod nazwą Dom nie jest filią szkoły, której organizator Mariusz Smołkowicz uświadamia rodzicom prawne aspekty tego, co wszyscy przyjmujemy jako normę. Przyzwyczailiśmy się, że pani się słucha, a jedynka za brak pracy domowej to coś normalnego.

Tymczasem prawda jest taka, że prawo mówi co innego:

„Żaden zapis ustawy oświatowej nie definiuje pojęcia obowiązkowej pracy domowej. Konstytucja gwarantuje nam, że nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. W sytuacji, kiedy nauczyciel postawiłby dziecku ocenę za brak pracy domowej, rodzic ma prawo żądać pisemnego uzasadnienia i złożyć zażalenie do kuratorium, a nawet pójść do sądu.”

Akcja ma na celu uświadamianie rodziców o ich prawach. Bo wielu z nich dostrzega problem, choć wielu uważa, że skoro oni pracę domową odrabiali to i dzieci też powinny.

To, że większość to, co zna z własnego doświadczenia uznaje za dobre i słuszne nie oznacza, że świat stoi w miejscu. Zmienia się stan wiedzy, zmienia się świat.

Dorosły pracuje 8 godzin, dziecko więcej

Dajemy prawo dorosłemu do odpoczynku. Kodeks pracy nie pozwala nam pracować więcej niż 8 godzin dziennie i zapewnia wolne weekendy. Dzieci nie ma ją już tego przywileju. Bywa, że na zadania szkolne poświęcają cały swój pozaszkolny czas.

Przemęczony uczeń, to żaden uczeń

Szkoła stała się dla dzieci obozem przymusowej pracy. Dzieci są sfrustrowane. W szkole przeżywają rozczarowanie, z powodu nieustannego porównywania spada ich poczucie własnej wartości. Zabija się ich naturalną potrzebę uczenia i ciekawość świata.

Pokazuje się dzieciom, że liczą się te umiejętności, które oferuje szkoła, tymczasem jest wiele uzdolnień czy predyspozycji, które są zaniedbywane, na rzecz tych, w których dane dziecko i tak zawsze będzie gorsze.

Wiele badań potwierdziło już, że ten model edukacji jest przestarzały i może przynieść w przyszłości dzisiejszym uczniom więcej szkód niż korzyści.

„Chciałbym, żeby szkoła była dla mojej córki czymś więcej niż obozem przymusowej pracy, żeby to było miejsce, które ją pobudza do kreatywności. Obecnie sytuacja, jaka jest w szkolnictwie i ogrom pracy nakładany na dzieci powoduje, że tak naprawdę zniechęca je to do samodzielnego kształcenia, do rozwijania osobowości i nie wnosi niczego do rozwoju.” – powiedział Smołkowicz

Podobnego zdania jest Dariusz Kulma, nauczyciel matematyki.

„Wszystkie badania mówią, że przeciążenie uczniów pracą domową powyżej czterech godzin w tygodniu nie zwiększa efektywności uczenia. Musimy to przystopować, bo przemęczony uczeń, to żaden uczeń.” – stwierdził gość Joanny Racewicz.

Obserwując zmiany w ciągu ostatnich kilkunastu lat nikt chyba nie ma już złudzeń, że system edukacyjny ma się do rynku pracy jak piernik do wiatraka.

W każdej niemal dziedzinie następują tak szybkie zmiany, że poza naprawdę podstawową wiedzą, większość stanie się nieaktualna w ciągu najbliższych lat.

Szkoła, a nawet studia w niewielkim stopniu przygotowują do pracy w zakresie wydaje się co najmniej nieadekwatnym do wysiłku jakiego wymaga ukończenie szkoły czy studiów.

Bo wysiłek ten jest ogromny. A nie każde dziecko dysponuje takim samym potencjałem.

Wydaje się, że szkoła powinna zapewniać dziecku większy zakres umiejętności miękkich, które pozwolą mu szybko się uczyć nowych rzeczy i dostosować je do zapotrzebowania na rynku pracy w przyszłości.

Bez tego zderzenie z rzeczywistością bywa bardzo bolesne. A jedyny argument młodego człowieka bez doświadczenia to chęć, zapał i entuzjazm, a młodym ludziom kończącym studia z każdym pokoleniem coraz bardziej go brakuje.

Wiele środowisk zaczyna dostrzegać problem, który wciąż zupełnie ignorowany jest przez rząd i same szkoły, które skupiają się na zadaniach i realizacji programu. Bo tych jest tak dużo, że nie ma czasu na nic innego.

Tylko silniejsza presja ze strony rodziców mogłaby zmienić tę sytuację i popchnąć polskie szkolnictwo w stronę bardziej nowoczesnej szkoły.