Nie zawsze relacja w związku oparta jest na wzajemnym szacunku, partnerstwie i równym podziale praw i obowiązków. Często mamy do czynienia z wykorzystaniem i złym traktowaniem.
Zdarza się tak, że jedna osoba tylko daje, a druga tylko bierze. I choć wydaje się to dziwne, ludzie tkwią latami w takich niezdrowych relacjach czując tylko ból i upokorzenie. Bo lęk przed samotnością jest gorszy niż to co znają…
Na portalu Reddit pewien mężczyzna opowiedział swoją historię:
Niedługo moja przybrana córka bierze ślub. Przez ostatnie miesiące planowanie wesela pochłonęły ją i jej matkę bez reszty. Piszę „jej matkę”, ponieważ to córka mojej partnerki. Jesteśmy razem już 10 lat , ale nie jesteśmy małżeństwem. Mimo to traktowałem ją zawsze jak rodzoną córkę. Opłacałem jej studia, kupiłem samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię, płaciłem za jej utrzymanie. Przez całe studia i po ich skończeniu mieszkała z nami. Nie poszła do pracy.
popsugar.com.au
Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej bezrobotny, biologiczny ojciec lekkoduch. A ona zawsze przyjmowała go z otwartymi ramionami, pomimo, że zawsze składał jej obietnice, których nigdy nie dotrzymywał, a potem znikał bez wieści łamiąc jej serce.
Sala weselna miała pomieścić 250 osób. Ja finansowałem całą imprezę.
Dałem im listę 20 osób, na których mi zależało. Ważnych dla mnie, więc chciałem je zaprosić. Poinformowałem ich o tym i poprosiłem, by zarezerwowali sobie termin.
Jakiś czas później spotkałem przyjaciela i zapytałem czy będzie na ślubie. Powiedział mi, że owszem otrzymał zawiadomienie o ślubie, ale zaproszenia nie.
pixabay.com
Powiedziałem, że zaszła jakaś pomyłka. Może nie doczytał albo źle zrozumiał. Tak się złożyło, że miał list w samochodzie. Pokazał mi go i oniemiałem z wrażenia. Mówił prawdę. Otrzymał tylko zawiadomienie o ślubie. Co gorsza o ślubie zawiadamiali moja partnerka, córka z narzeczonym i jej ojciec. Nie było tam ani słowa o mnie!
Byłem zdruzgotany. Wściekłość mieszała się we mnie z upokorzeniem. Po powrocie do domu zapytałem jak mogły mi to zrobić? Usłyszałem, że 250 osób to bardzo mało i ledwie zmieszczą swoich gości, że jak ktoś nie potwierdzi przybycia, to wcisną kogoś z mojej listy… Po tych słowach poczułem się jeszcze gorzej. Nie dało się uratować tej sytuacji. Najważniejsze dla mnie osoby zostały obrażone i nic już nie mogło tego zmienić.
Następnego dnia miała odbyć się kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą”.
W pewnej chwili córka zwróciła się do niego z wyznaniem, że zawsze marzyła, by poprowadził ją do ołtarza…
Odpowiedziały jej pełne zadowolenia westchnienia i słowa typu: „ależ to urocze”, „tak powinno być”, „w końcu to prawdziwy tata”…
Nigdy w życiu nie czułem się gorzej. Nigdy w życiu nie czułem takiego upokorzenia, poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. Czułem się zraniony, pękło mi serce. Byłem pewien, że za chwilę się rozpłaczę, zacznę krzyczeć lub kogoś uderzę. Ze wszystkich sił starałem się opanować.
Gdy poczułem, że jestem wstanie zapanować nad łamiącym się głosem wstałem i powiedziałem, że chcę wznieść toast. Wszyscy spojrzeli na mnie.
Nie wiem dokładnie jakich słów użyłem, ale brzmiały one mniej więcej tak:
„Miałem zaszczyt być częścią tej rodziny przez dziesięć lat. Właśnie poczułem, że mam wobec Was dług wdzięczności. Otworzyliście mi oczy na coś niezwykle istotnego. Pokazaliście mi, że moje miejsce w tej rodzinie jest inne niż mi się wydawało.”
i.ytimg.com
„Sądziłem dotychczas, że jestem głową tej rodziny, jej opiekunem, który troszczy się o nią, do którego zwraca się o pomoc, gdy jest potrzebna. Którego darzy się szacunkiem i miłością.”
„Jak się okazało jestem tylko bankomatem. Niczym więcej…”
„Skoro więc zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości na zaproszeniach, a także na ceremonii, zrzekam się swoich praw do finansowania przedsięwzięcia na rzecz obecnego tu mojego zastępcy – Prawdziwego Taty!”
„Wznoszę toast za szczęście wszystkich!”
pixabay.com
Dopiłem szampana i słysząc w tle echa pomruków, szeptów zdziwienia i niedowierzania opuściłem salę, zostawiając za sobą 10 lat życia…
Czy to niesprawiedliwe?
Czułem się z tym fatalnie, ale jak miałem wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogłem nikogo zaprosić, którego nie jestem częścią? Miałem dość mojej partnerki, pasierbicy, dość wyzysku. Im się wszystko należało, mnie nic.
Zablokowałem karty kredytowe i dostęp do kont. Moja partnerka nie pracowała. Wszystkie dochody do naszego związku wnosiłem ja. I tak już sporą część wydatków weselnych opłaciłem.
Chcecie PRAWDZIWEGO TATĘ, to macie. Prawdziwy tata płaci za wesele córki.
Aktualizacja: Słyszałem, że moja była partnerka i jej córka planują zmniejszyć rozmach przyjęcia i próbują skłonić rodziców pana młodego do partycypowania w kosztach…
pixabay.com
Jeśli wielokrotnie czułeś się nie doceniony w związku, to prawdopodobnie nigdy doceniony nie byłeś. Ale czasem potrzeba tak wyraźnych dowodów jak ten mężczyzna by zrozumieć, że liczysz na to, czego mieć nigdy nie będziesz…