Ślub Krzysztofa Rutkowskiego to, według zapowiedzi, miało być nie bylejakie wydarzenie.
Pałac Rozalin, cztery suknie ślubne, cztery komplety drogiej biżuterii, trzy smokingi i garnitur, dwustu gości, najwykwintnniejsze potrawy i koszt milion złotych…
Detektyw jest w związku z Mają Plich od siedmiu lat. 17 sierpnia powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, po trwających 2 lata przygotowaniach do tego wyjątkowego wydarzenia.
Wszystko dopięte na ostatni guzik. Panna młoda co drugi dzień, przez wiele ostatnich miesięcy, jeździła na przymiarki sukien zaprojektowanych specjalnie dla niej i poprawki jednej sprowadzanej specjalnie z zagranicy.
Buty Diora do jednej z sukien są nie tylko drogie, ale także absolutnym „must have” wśród celebrytek i blogerek modowych.
A to wszystko, by jak mówią „młodzi”, nadać rangę i dorównać wielkości i skali ich miłości.
Krzysztof twierdzi, że jego głównym zadaniem jest uszczęśliwianie jej, a ona chce tylko trwać u jego boku, scementować ich związek i wie, że będą szczęśliwi.
Para dzieliła się informacjami na temat przygotowań w internecie, a panna młoda pokazała nawet przed ślubem jedną ze swoich czterech sukien dziennikarce Fakt24.
Tuż po ślubie w sieci pojawiło się nagranie z pierwszego tańca nowożeńców, który zatańczyli do romantycznej piosenki Celine Dion „Because you loved me”.
Wśród komentarzy nie zabrakło uszczypliwości w stylu, że „umiejętności tańca na szczęście nie da się kupić”, lub „że muzyka w tym tańcu nie przeszkadza”, ale kto by sie tam przejmował komentarzami zazdrośników…