Ślub to najważniejsze wydarzenie w życiu. Ma scalać, cementować związek dwojga ludzi, którzy decydują się spędzić razem życie.
Sywia wiedziała, że Robert jest jej drugą połówką. Nigdy do nikogo nie czuła nic podobnego. To nie była szczeniacka miłość. Czuła, że to mężczyzna jej życia i łączy ich głęboka, silna więź. Nie zastanawiała się nawet chwili kiedy robert poprosił ją o rękę. Czuła, że on także wierzy w ich miłość i czuje to samo.
Mężczyzna idealny
Szczęścia Sylwi było aż za wiele. On nie tylko był mądry, czuły i mu na niej zależało. Opiekował się nią, zabierał na wyjazdy, ale też rozpieszczał prezentami i gotował dla niej ulubione potrawy. Koleżanki jej zazdrościły, a ona nie mogła chcieć więcej.
Robert był partnerem idealnym – to znaczy tak mi się wydawało. Miałam wrażenie, że czyta mi w myślach i robi wszystko to, na co ja mam ochotę. Dlatego, gdy podczas wyjazdu nad morze, oświadczył mi się na plaży przy zachodzie słońca, skakałam z radości. Ślub miał odbyć się bardzo szybko, bo już po dziewięciu miesiącach od zaręczyn.
Ślub
Sylwia zaplanowała ślub w swojej rodzinnej miejscowości. Na druhnę wybrała najlepszą przyjaciółkę. Przyjaźniły się od dzieciństwa.
W słoneczny dzień w otoczeniu rodziny, przyjaciół i znajomych Sylwia i Robert powiedzieli sobie sakramentalne „tak”.
Przysięga była wzruszająca nie tylko dla mnie, ale dla moich rodziców, teściów i przyjaciółki, która także z rozrzewnieniem patrzyła na mnie i na Roberta.
Wesele
Wesele także było idealne. Para zatańczyła pierwszy taniec do piosenki, w czasie której przeżywali swoje największe miłosne uniesienia.
„Od samego początku chciałam mieć dwie sukienki. Drugą miałam w planach założyć po oczepinach, ale uznałam, że zmienię po pierwszym tańcu i ciepłym posiłku”
Sylwia poprosiła Roberta by uzgodnił z organizatorem godzinę podania tortu, a sama poszła do pokoju zmienić sukienkę. Szybko jednak doszła do wniosku, że nie poradzi sobie sama, więc zeszła na dół w poszukiwaniu świadkowej.
Nie mogąc jej znaleźć poszła do jej pokoju.
Wystarczyło tylko że otworzyłam drzwi, a od razu ich zobaczyłam. Mojego męża i najlepsza przyjaciółkę… Zerwali się dosłownie w sekundzie, a ja patrząc na nich, nie byłam w stanie powiedzieć nic. Stała kompletnie zamurowana.
Zerwała się i z biegła na dół ze łzami w oczach, wycierając mokrą twarz ręką. Weszła na parkiet, krzyknęła do ludzi, chwyciła za mikrofon i powiedziała:
„Dziękuję wszystkim za przybycie. Bardzo doceniam to, że jesteście. Chciałabym, abyście bawili się dalej ale musicie wiedzieć, że moja zabawa w tej chwili się skończyła, ponieważ mój mąż piepr.y moją świadkową na górze w pokoju.”
Zabrałam się i pojechałam do domu. Robert próbował oczywiście mnie przepraszać i tłumaczyć, że to była pomyłka, ale niezależnie od tego, co powiedział, ja i tak nigdy nie chciałabym już z nim być.
Co on sobie wyobrażał? Że po zdradzie, a do tego po zdradzie w dniu naszego ślubu, ja będę chciała dalej z nim być?! Nie mówiąc już o mojej świadkowej, która zachowała się jak ostatnia sz***a.
Dziś, po roku, mogę powiedzieć, że nie wierzę w miłość i nigdy nie będę w stanie zaufać komuś i uwierzyć w czyste intencje. Ludzie są po prostu wstrętni i fałszywi!
Trudno się dziwić Sylwi, że po tym co ją spotkało nie ma najlepszego zdania o ludziach. Cios w samo serce wymierzyli jej najbliżsi. Osoby, które darzyła miłością i zaufaniem. Sylwia wciąż czeka na rozwód, który pozwoli jej uwolnić się od przeszłości.