Wykryto u niej raka. Reakcja jej syna na tę diagnozę złamała jej serce

Wiele osób, które doświadczyło walki z jedną z najgorszych chorób, nowotworem, przyznaje, że wiekszość chwil była bardzo trudna, ale jedną z najgorszych był moment, w którym się o niej dowiedzieli.

W takiej chwili nikt nie powinien być sam. W momencie, gdy w głowie kłębią się pytania o przyszłość, serce rozrywa wszechograniające uczucie strachu, pomieszane z niedowierzaniem, że to wszystko się dzieje naprawdę…

Pani Beata doświadczyła tego wszystkiego w dniu, gdy poznała wyniki badań.

Usłyszała, że to złośliwy nowotwór piersi. Na badanie, a potem po wyniki jechała sama, autobusem. Beata ma syna, który ma samochód, ale on ma ważniejsze sprawy na głowie niż matka.

Pani Beata ma dopiero 45 lat i dorosłego syna, który mieszka z nią, korzysta wciąż z jej pieniędzy, jada przygotowane przez nią posiłki.

Beata wychowała go sama, odkąd mąż zostawił ich i odszedł do kochanki. Brała dodatkowe prace, by zapewnić mu to, co mieli rówieśnicy. Ze wszystkich sił starała sie by nie odczuł braku ojca, który odkąd odszedł wcale się nim nie interesował. Starała się być mu matką i ojcem.

Jacek ma 25 lat i jest kompletnym lekkoduchem. Pracuje dorywczo, bawi się i korzysta z życia.

To okropne, ale matka po usłyszeniu diagnozy bardziej martwiła się o niego niż o siebie. Zawsze wierzyła, że jeśli wystarczająco długo bedzie go wspierać, on wyjdzie na ludzi. Ułoży sobie życie, doceni je.

Miała nadzieję, że cały jej trud, gdy brała nocne zmiany, gdy pękało jej serce, bo musiała wybierać między spędzeniem czasu z synem, a dodatkową pracą, by na wszystko im wystrczyło.

A on tylko chciał więcej, Zawsze było mu mało. Jak mogła go tak wychować? Przecież swoim poświęceniem nie pokazywała mu egoistycznej postawy wobec świata i ludzi.

A teraz role się odwróciły. Beata poczuła się nagle słaba i krucha. Zawsze walczyła jak lew, o niego, o nich oboje. Wydobywała z siebie pokłady sił, o które się nie podejrzewała wtedy, gdy wydawało jej się, że ze zmęczenia i niemocy nie zrobi już kroku. A ona wstawała, zajmowała się nim i sobą.

Sama pojechała na badania do innego miasta, choć Jacek ma samochód. Sama też pojechała poznać wyniki.

Nie chciała go martwić, ale wiedziała, że będzie musiał poznać prawdę i się z nią zmierzyć.

Nie spodziewała się, że zareaguje w ten sposób. Nie przejął się.

„Nie obchodzi mnie Twój rak, jadę w góry” wykrzyczał jej w twarz.

Martwiła się, że będzie smutny. Martwiła się, że będzie zbyt słaba, by mu nadal pomagać.

Wtedy dotarło do niej, że niepotrzebnie. Że on ma w nosie ją i jej chorobę, jej rozpacz, strach i czekające ją cierpienie. Zareagował jakby co najwyżej powiedziałamu, że ma katar…

Tego dnia dowiedziała się zbyt wiele. Sama nie wiedziała, która diagnoza okazała się straszniejsza.

Gdy dowiadujesz się, że możesz umrzeć, a osoby, której poświęciłaś życie to nie obchodzi, Twój świat traci podstawy, na których go budowałaś. Cóż więc warte były starania, trud.

Po co teraz walczyć?

Czy z taką świadomością człowiek jest w stanie stanąć do walki z chorobą?